poniedziałek, 1 stycznia 2024

Baśń z Południowej Afryki

Unanana i słoń



Była sobie pewnego razu kobieta o imieniu Unanana, która żyła w wiosce w Południowej Afryce. W języku Zulu mówi sie "Unanana-bosele" co oznacza "uparty jak żaba". Unanana rzeczywiście nigdy się niepoddawała nie ważne jak ciężkie było życie.

Nieszczęśliwie mąż Unanany umarł czyniąc ją wdową zdaną na własny los. Mieszkała z  dwójką dzieci w rozlatującej się chatce niedaleko lasu, gdzie mieszkało wiele zwierząt. Każdego dnia ludzie z wioski przechodzili obok jej chatki, gdy szli zbierać chrust na opał. Zawsze zatrzymywali się i mówili "Jakie piękne dzieci masz Unanana. Musisz być z nich dumna".

Pewnego poranka Unanana udała się do lasu po drewno. Zostawiła dzieci pod opieką starszych kuzynów. Słyszała je bawiących się szczęśliwie, kiedy zniknała pomiędzy drzewami. Kiedy dzieci zmęczyły się grą w kamyki zaczęły budować szałasy z liści i gałązek.

Nagle usłyszały głośny szelest i do ich zagrody wszedł pawian.

"Czyje to dzieci?" zapytał kuzynów niesamowicie głębokim i huczącym głosem.

"To dzieci Unanany" odpowiedzieli kuzyni z uśmiechem.

"Nigdy nie widziałem tak pięknych dzieci" powiedział pawian. 

Poszedł z powrotem do lasu, a dzieci znów zaczęły się bawić.

Chwilę później usłyszeli trzask złamanej gałązki i zobaczyli gazelę patrzącą na nich swoimi wielkimi, brązowymi oczami.

"Kogo to dzieci?" zapytała gazela kuzynów swoim miękkim, delikatnym głosem.

"To dzieci Unanany" odpowiedzieli.

"Nigdy nie widziałam tak pięknych dzieci" odpowiedziała gazela.

Skoczyła z powrotem do lasu. Tym razem jednak dzieci nie wróciły już do gry. Było im gorąco i były spragnione. Wypili więc po kubku wody z naczynia stojącego niedaleko drzwi domku.

Wtedy właśnie usłyszeli głośny ryk i zobaczyli nakrapiane ciało lamparta. Kuzyni przestraszyli się i upuścili wodę z kubków.

"Kogo są te dzieci?" zapytał lampart niskim, warczącym głosem.

"One są Unanany" odpowiedzieli kuzynki przestraszeni.

"Nigdy jeszce nie widziałem tak pięknych dzieci" powiedział lampart.

Odwrócił się i zniknął w lesie.

Po tym wszystkim dzieci nie chciały się więcej bawić i nie chciały już więcej wizyt. Wszystko czego pragnęły to, aby Unanana wróciła do domu jak najprędzej. Niestety zamiast ich matki pojawił się ogromny słoń z jednym kłem. Stanął przed dziećmi, które próbowały ukryć się za dużym głazem.

"Kogo są to te dzieci?" zapytał słoń najgłośniejszym głosem, jaki kiedykolwiek słyszały.

"Onnnne są Unanany"  powiedzieli ogromnie przestraszeni kuzyni.

"Nigdy nie widziałem tak pięknych dzieci. Sądzę, że muszę je wziąć z sobą" odpowiedział słoń.

Otworzył szeroko swoją paszczę i połknął oboje dzieci. Potem pomaszerował z powrotem do lasu.

Kuzyni zaczęli krzyczeć, pobiegli do chatki i zatrzasnęli drzwi. Czy to możliwe, że Unanana straciła swoje dzieci?

Kilka chwil później Unanana powróciła dźwigając duży pęk gałęzi. Kuzyni wybiegli z chatki w strasznej panice. Zabrało to trochę czasu, aby wyjaśnili co się wydarzylo.

"Przykro nam" mówili kuzyni. "Nie mogliśmy go powstrzymać. Słoń. Zabrał dzieci. O nie! O nie! Co teraz powinniśmy zrobić".

"Pójdę i je znajdę" powiedziała Unanana. "Ale musze najpierw przygotować kilka rzeczy".

Poszła do chatki i włożyła do garnka fasolę, by ją ugotować nad ogniem. Kiedy fasola była już gotowa wystudziła garnek i włożyła go sobie na głowę. Zabrała następnie ostry nóż, który przywiązała do pasa. Zostawiła kuzynów w chatce i poszła do lasu szukać dzieci.

Pierwszym zwierzęciem, które napotkała był pawian.

"Pawianie, pawianie" zawołała. "Czy widziałeś może słonia z jednym kłem? Połknął moje dzieci i muszę go znaleźć."

"Znam cię" odpowiedział pawian. "Ty jesteś Unanana. Pomogę ci. Idź ścieżką aż dojdziesz do wysokich drzew i białych kamieni. Tam znajdziesz słonia".

Unanana podziękowała pawianowi i poszła dalej ścieżką, ale nigdzie nie napotkała wysokich drzew, ani białych kamieni, ani słonia. Jedynym zwierzęciem jakie spotkała była gazela.

"Gazelo! Gazelo" zawołała. "Czy widziałaś może słonia z jednym kłem? Zjadł moje dzieci i muszę je odnaleźć".

"Znam cię" powiedziała gazela. . "Ty jesteś Unanana. Pomogę ci. Idź ścieżką aż dojdziesz do wysokich drzew i białych kamieni. Tam znajdziesz słonia".

Unanana podziękowała gazeli i pośpieszyła dalej. Szła i szła, aż zrobiła sie głodna i zmęczona. Nie zjadła jednak fasoli z garnka, trzymała ją dla swoich dzieci. Następnym zwierzęciem na jakie się natknęła był lampart.

"Lamparcie! Lamparcie!" zawołała. "Czy widziałeś może słonia z jednym kłem? 

"Znam cię" powiedział lampart. . "Ty jesteś Unanana. Pomogę ci. Idź ścieżką aż dojdziesz do wysokich drzew i białych kamieni. Tam znajdziesz słonia".

Unanana podziękowała lampartowi i poszła dalej ścieżką wlokąc się noga za nogą. Nagle na ścieżce zobaczyła wysokie drzewa i białe kamienie. W ich cieniu leżał ogromny słoń z tylko jednym kłem. 

Unanana popatrzyła na słonia spod brwi.

"Czy to ty zjadłeś moje dzieci? zapytała.

"Nie bądź głupia" odparł słoń. "Dlaczego miałbym to zrobić? To musiał być jakiś inny słoń. Teraz odejdź..."

"Powiedz mi prawdę!" wykrzyczała Unanana. "Czy zjadłeś moje dzieci?"

"Nie, nie zrobiłem tego" odparł słoń. "Tak jak powiedziałem odejdź stąd".

W tym momencie Unanana podbiegła do niego, wymachując swoim ostrym nożem i krzycząc. "Gdzie są moje dzieci? Powiedz mi to teraz!"

Wtedy słoń otworzył swoją ogromną paszczę i połknął Unananę, jej garnek z fasolą i nóż. Ale Unanana właśnie tego chciała. Ślizgała się w dół gardła słonia prosto w ciemność, aż do żołądka. Ściany jego żołądka były jak góry i zobaczyła tam mnóstwo ludzi i zwierząt oraz swoje piękne dzieci.

"Mamo! O mamo!" wołały, gdy przytulała je. "Naprawdę bardzo się bałyśmy. Jesteśmy głodne".

Unanana zdjęła garnek z głowy i dała dzieciom fasolę do jedzenia. Wkrótce tłum ludzi zebrał się wokół nich.

"My też jesteśmy głodni" zawołali ludzie. "Czy masz może dla nas trochę fasoli?"

"Jak możecie być głodni?" odpowiedziała Unanana. "Macie tu mleko z krów i kóz, jaja z kur. Ugotujcie jaja na ogniu, ale miejcie pewność, że ogień będzie duży".

Ludzie rozpalili więc ogromny ogień i zaczęli gotować jaja. Gdy to robili słoń poczuł ogromny ból. Narobił tyle hałasu, że wszystkie zwierzęta przyszły zobaczyć co się dzieje. 

"Mój brzuch okropnie boli" zawołał. "Czuję sie jakbym miał ogień w środku - musiałem coś zjeść".

Palący ból był coraz gorszy i gorszy, aż w końcu słoń upadł i umarł. Szybko Unanana wyciągnęła swój ostry nóż i otworzyła drogę do wyjścia. Wyszli więc Unanana i jej dzieci. Wyszły też krowy, kozy, psy i kury. Wyszli też ludzie, którzy dziękowali Unananie za ocalenie. Każdy dał jej jakiś prezent więc Unanana i jej dzieci nie były już więcej biedne.

Kiedy wrócili do domu kuzyni cieszyli się, że widzą ich bezpiecznych i szczęśliwych. Urządzili imprezę dla całej wioski i żyli długo i szczęśliwie.

"Unanana and the elephant" from "Fantastic tales for fearless girls" Anita Ganeri and Samantha Newman.

#baśń#afryka#unanana#słoń


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bajka rosyjska Dziadek Mróz W dalekim kraju, gdzieś w Rosji, mieszkała macocha, która miała pasierbicę oraz własną córkę. Jej córka była j...