środa, 6 listopada 2024

Bajka japońska

Ryba na ratunek



Dawno, dawno temu było sobie małe dziecko, którego ojciec był japońskim ambasadorem na dworze chińskim, a matka była Chinką. Kiedy to dziecko było niemowlęciem, ambasador musiał wrócić do Japonii. Rzekł więc do swojej żony: "Przysięgam, że będę o tobie pamiętał i  będę ci wysyłał listy przez ambasadora, który mnie zastąpi. A co się tyczy naszego dziecka, wyślę kogoś, żeby je przywiózł do mnie, jak tylko zostanie odstawione od piersi". To powiedziawszy, odszedł.

Przychodziły kolejni ambasadorowie, ale nigdy nie było listu od męża Japończyka do żony Chinki. W końcu, zmęczona czekaniem i żałobą, wzięła chłopca za rękę i odprowadziła go na brzeg morza, a na jego szyi zawiesiła tabliczkę z napisem: "Dziecko japońskiego ambasadora". Potem wrzuciła go do morza w kierunku Japonii, pewna, że ojcowskiej więzi nie da się zerwać i że w związku z tym ojciec i dziecko na pewno się jeszcze spotkają.

Pewnego dnia, gdy były ambasador, ojciec, przechodził przez plażę Naniwa (gdzie później zbudowano miasto Osaka), zobaczył coś białego unoszącego się na morzu, wyglądającego jak mała wyspa. Gdy to coś podpłynęło bliżej  zobaczył, że to dziecko. Zdumiony, zatrzymał konia i znów mu się przyjrzał. Unoszący się w powietrzu obiekt zbliżał się coraz bardziej. W końcu z doskonałą wyrazistością ujrzano go jako pięknego, ślicznego chłopca w wieku około czterech lat, który pchany był przez fale.

Jeszcze bliższe oględziny wykazały, że chłopiec jechał na grzbiecie ogromnej ryby. Gdy dziwny jeździec zsiadł z konia na brzegu, ambasador rozkazał swoim sługom, aby podeszli do młodzieńca i go mu przyprowadzili. Na jego szyi wisiała etykieta, na której widniał napis: "Dziecko japońskiego ambasadora". Wykrzyknął — "to musi być moje dziecko, którego matka, rozgniewana, że nie otrzymała ode mnie listów, musiała wrzucić do morza. Teraz, dzięki nierozerwalnej więzi łączącej rodziców i dzieci, dotarł do mnie bezpiecznie, jadąc na grzbiecie ryby. Od tej pory wziął je na ręce i pielęgnował z największą miłością.

Opiece następnego poselstwa, które udało się na dwór chiński, powierzył list do swojej żony, w którym poinformował ją o wszystkich szczegółach. Ona zaś była przekonana, że dziecko nie żyje, cieszyła się z jego cudownego ocalenia.

Dziecko wyrosło na mężczyznę, którego pismo było piękne. Został uratowany przez rybę, więc nadano mu imię "Fishsave".

"Fishsave" from https://www.worldoftales.com/Asian_folktales/Japanese_folktale_3.html#gsc.tab=0

#bajka#japonia#ryba#ratunek#


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bajka rosyjska Dziadek Mróz W dalekim kraju, gdzieś w Rosji, mieszkała macocha, która miała pasierbicę oraz własną córkę. Jej córka była j...