Bajka duńska
Chochlik z Vosborg
Wielu było chochlików w Jutlandii, lecz najlepiej powodziło im się w Vosborg. Co wieczór dodawano im spory kawałek masła do słodkiej kaszy, toteż kiedyś okazywali wielką wdzięczność i usłużoność.
W czasie bardzo ciężkiej zimy zawiało do szczętu oborę stojącą z dala od innych zabudowań i przez dwa tygodnie nikt nie mógł się do niej dostać. W oborze pozostało sześć cielaków i kiedy odgarnięto śnieg, każdy oczekiwał, że zwierzęta padły z głodu, lecz nie! Znaleziono je wszystkie w doskonałym stanie, obora była pięknie wymieciona, żłoby napełnione ziarnem i nietrudno było się domyśleć, kto to wszystko tak urządził.
Chochlik ma jednak to do siebie, że skrzywdzony mści się równie niezawodnie. Pewnego dnia jakiś chochlik biegł stryszkiem nad oborą i noga wpadła mu w dziurę po wyłamanej desce. Parobek był akurat na dole w oborze i zobaczywszy wiszącą nogę złapał za widły i uderzył. Kiedy zebrano się przy stole w porze obiadu, chłopak się zaśmiewał do rozpuku. Zarządca spytał go, z czego się śmieje, a parobek odpowiedział:
- Złapałem dzisiaj chochlika i przyłożyłem mu widłami, kiedy wetknął nogę przez powałę!
- Przyłożyłeś mi nie raz, ale trzy razy - zabrzmiał za oknem głos chochlika - bo widły miały trzy zęby, ale ja ci za to zapłacę!
Nastepnej nocy, kiedy chłopak spał, chochlik wyciągnął go z łóżka i przerzucił przez dom, ale tak szybko obiegł chatę naokoło, że zdążył go jeszcze złapać i rzucić z powrotem. Tak się zabawiał osiem razy. Za dziewiątym pozwolił parobkowi upaść prosto w ogromną kałużę i zaśmiał się tak głośno, że pobudził wszystkich we dworze.
"Młynek na dnie morza. Baśnie duńskie". Peter Raven i Robert Stiller. Poznań 1989
#bajka#Dania#chochlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz