Bajka Hiszpańska
Sprawiedliwy podział
Cesarzowi Karolowi V uciekła z pałacu w Madrycie jego ulubiona papuga. Kiedy natychmiastowe poszukiwania nie dały rezultatu, cesarz ogłosił, że temu, kto mu ją przyniesie z powrotem, przyrzeka wysokie wynagrodzenie.
Złapał ją wieśniak o milę od miasta, a usłyszawszy o cesarskim ogłoszeniu, ubrał się odświętnie i ruszył, z papugą w klatce, do Madrytu. U bramy pałacowej zatrzymała go straż.
- Dokąd?
- Muszę mówić z cesarzem.
Przywołano kapitana straży.
- A wy czego chcecie od cesarza?
Wieśniak pokazał mu klatkę z pięknym, kolorowym ptakiem.
- Przyniosłem papugę, która uciekła cesarzowi. Złapałem ją i zgłaszam się po nagrodę.
Kapitan spojrzał na wieśniaka, na papugę, przymrużył oczy i pomyślał, że on by tej nagrody lepiej użyć potrafił od chłopa, zapewne niewiele mądrzejszego od papugi.
- Bądź pewny, mój kochany, że jeżeli nie przyrzekniesz, że oddasz mi połowę nagrody, jaką otrzymasz, to wcale cesarza nie zobaczysz.
Wieśniak podniósł głowę ze zdumienia, błysnął oczyma i odpowiedziął z powagą:
- Przyrzekam.
Zaprowadzono go razem z papugą do cesarza. Kiedy przyszło do wypłaty nagrody, wieśniak oświadczył, że nie przyjmie datku w pieniądzach.
- Czegóż sobie zatem życzysz? - spytał cesarz zdziwiony.
- Miałbym prośbę do waszej cesarskiej mości, ale nie śmiem...
- Mów śmiało, nie lękaj się, uczynię, co możliwe.
- Proszę o dwa policzki.
- Co takiego?
- Proszę, żeby wasza cesarska mość wymierzył mi własnoręcznie dwa policzki.
Cesarz uśmiał się potężnie, jego otoczenie również. Wzięli to za jakiś zabobon ludowy, za wróżbę szczęścia zapewne. I wieśniak owe dwa policzki z ręki cesarskiej otrzymał. Podobało się to jednak wszystkim, że wieśniak na pieniądze nie był chciwy. Wyszli na balkon popatrzeć, jak chłop będzie szedł przez dziedziniec.
U bramy dziedzińca stał kapitan. Wieśniak przeszedł śpiesznie koło niego.
- O ho, ho, dokąd to tak śpieszno, obywatelu?
- Do domu.
- A moja połowa nagrody?
- Prawda!
Wieśniak podszedł bliżej do kapitana i wymierzył mu siarczysty policzek.
Zrobił się gwałt, chłopa zatrzymano i dalejże prowadzić do aresztu. Ale chłop, mocny jak odyniec, wyrwał się trzymającym go żołnierzon i rozpoczęła się bijatyka. Hałas rozlegał się po całym dziedzińcu. Cesarz posłał zasięgnąć języka. Dowiedziawszy się, co zaszło, kazał zawołać wieśniaka.
- Coś ty zrobił, człowiecze! Obraziłeś kapitana mojej straży. Nic cię teraz od kary nie uchroni.
- Nie obraziłem, najjaśniejszy panie. Uczyniłem tylko to, czego on sam najwyraźniej życzył. Podzieliłem się nagrodą.
Wszyscy spojrzeli na chłopa po raz drugi ze zdziwieniem.
- Mów jaśniej.
I chłop wyjaśnił, jak się rzecz miała. Ten świetny dowcip podobał się wszystkim. Cesarz obrócił się do dworzan ze słowami:
- Mądra sztuka, dać mu stanowisko w administracji państwowej.
Artur Górski. "Płomyczek" nr 13 1-15 VII 1972 r.
Złapał ją wieśniak o milę od miasta, a usłyszawszy o cesarskim ogłoszeniu, ubrał się odświętnie i ruszył, z papugą w klatce, do Madrytu. U bramy pałacowej zatrzymała go straż.
- Dokąd?
- Muszę mówić z cesarzem.
Przywołano kapitana straży.
- A wy czego chcecie od cesarza?
Wieśniak pokazał mu klatkę z pięknym, kolorowym ptakiem.
- Przyniosłem papugę, która uciekła cesarzowi. Złapałem ją i zgłaszam się po nagrodę.
Kapitan spojrzał na wieśniaka, na papugę, przymrużył oczy i pomyślał, że on by tej nagrody lepiej użyć potrafił od chłopa, zapewne niewiele mądrzejszego od papugi.
- Bądź pewny, mój kochany, że jeżeli nie przyrzekniesz, że oddasz mi połowę nagrody, jaką otrzymasz, to wcale cesarza nie zobaczysz.
Wieśniak podniósł głowę ze zdumienia, błysnął oczyma i odpowiedziął z powagą:
- Przyrzekam.
Zaprowadzono go razem z papugą do cesarza. Kiedy przyszło do wypłaty nagrody, wieśniak oświadczył, że nie przyjmie datku w pieniądzach.
- Czegóż sobie zatem życzysz? - spytał cesarz zdziwiony.
- Miałbym prośbę do waszej cesarskiej mości, ale nie śmiem...
- Mów śmiało, nie lękaj się, uczynię, co możliwe.
- Proszę o dwa policzki.
- Co takiego?
- Proszę, żeby wasza cesarska mość wymierzył mi własnoręcznie dwa policzki.
Cesarz uśmiał się potężnie, jego otoczenie również. Wzięli to za jakiś zabobon ludowy, za wróżbę szczęścia zapewne. I wieśniak owe dwa policzki z ręki cesarskiej otrzymał. Podobało się to jednak wszystkim, że wieśniak na pieniądze nie był chciwy. Wyszli na balkon popatrzeć, jak chłop będzie szedł przez dziedziniec.
U bramy dziedzińca stał kapitan. Wieśniak przeszedł śpiesznie koło niego.
- O ho, ho, dokąd to tak śpieszno, obywatelu?
- Do domu.
- A moja połowa nagrody?
- Prawda!
Wieśniak podszedł bliżej do kapitana i wymierzył mu siarczysty policzek.
Zrobił się gwałt, chłopa zatrzymano i dalejże prowadzić do aresztu. Ale chłop, mocny jak odyniec, wyrwał się trzymającym go żołnierzon i rozpoczęła się bijatyka. Hałas rozlegał się po całym dziedzińcu. Cesarz posłał zasięgnąć języka. Dowiedziawszy się, co zaszło, kazał zawołać wieśniaka.
- Coś ty zrobił, człowiecze! Obraziłeś kapitana mojej straży. Nic cię teraz od kary nie uchroni.
- Nie obraziłem, najjaśniejszy panie. Uczyniłem tylko to, czego on sam najwyraźniej życzył. Podzieliłem się nagrodą.
Wszyscy spojrzeli na chłopa po raz drugi ze zdziwieniem.
- Mów jaśniej.
I chłop wyjaśnił, jak się rzecz miała. Ten świetny dowcip podobał się wszystkim. Cesarz obrócił się do dworzan ze słowami:
- Mądra sztuka, dać mu stanowisko w administracji państwowej.
Artur Górski. "Płomyczek" nr 13 1-15 VII 1972 r.
ilustracja Piotr lat 11
#bajka#Hiszpania#cesarz#sprawiedliwość#podział
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz