Bajka z Karaibów
Dym z kamienia
Dawno, dawno temu na wyspie St. Vincent król posiadał piękną jak słońce córkę. Nie chciał on, aby ktokolwiek dotknął a złwaszca ożenił się z jego córką, dlatego zamknął ją w szklanym domku.
"Nie możesz tego zrobić" mówiła do niego królowa. "On jest dziewczyną, a nie skarbem koronnym. Pewnego dnia będzie musiała wyjść za mąż inaczej nikt nie przejmie królestwa".
Król powiedział: "Ale ja nie planuję umierać".
Wtedy królowa odrzekła: "Nieważne co planujesz i tak kiedyś umrzesz. Więc lepiej się na to przygotuj".
Król podrapał się w głowę i zobaczył, że jego żona ma rację. Wciąż jednak nie znosił myśli o tym, że musi wydać za mąż swoją córkę. Zdecydował się więc, że wymyśli coś co utrudni kandydatom wygranie. Wysłał wiadomość do wszystkich wysp wokoło. "Słuchajcie! Słuchajcie! Na środku dziedzińca stoi ogromny kamień. Ktokolwiek tańcem spowoduje, że z kamienia tego wydobędzie się dym ożeni się z moją córką i dostanie królestwo".
Król stwierdził, że będzie to niemożliwe zadanie do wykonania. Przez dłuższą chwilę miał rację. Wielu mężczyzn przybywało ze wschodu i zachodu, z południa i północy, tańczyli zdzierajac podeszwy swych butów. Niestety żaden z nich nnie wydobył dymu z kamienia.
"Widzisz" powiedział król do swojej żony. "Dałem im szansę".
"Jakąś szansę" odpowiedziała i przesunęła się bliżej swej córki, by z nią porozmawiać.
W dalekich stronach Anansi usłyszał o księżniczce pięknej jak słońce i zapragnął stanąć w zawodach. Anansi zaczął myśleć.
Kiedy skończył poszedł do krawca.
"Krawcze!" powiedział Anansi. "Uszyj mi proszę czerwony płaszcz rozcinany wokoło i aby miał specjalne kieszenie sięgające aż do ziemi".
Kiedy płaszcz był gotowy Anansi poszedł do domu, gdzie gotuje się cukier i powiedział:
"Włóżcie popiół do moich kieszeni proszę, a odpłacę wam się kiedy będę mógł".
Potem włożył swoje buty, ciężkie skórzane i poszedł do pałacu.
Król przywitał go tak jak wszystkich innych tańcerzy,myśląc jednak, że bedzie miał ubaw z małego Anansi. Był on nie tylko mały, ale też brzydki.
"Oto moja córka Anansi" powiedział król, pokazując na dziewczynę w szkalnym domku. "A to kamień" pokazał na szary, wielki kamień pośrodku podwórza. "Tańcz, aż wydobędzie się dym i będzie ona twoją".
Anansi ukłonił się i obszedł kamień dwa razy wokoło. Był on conajmniej dwa razy większy i szerszy od niego. Nagle zaczął śpiewać i tańczyć.
"Uwolnię dziewczynę ze szklanego pudła
Hiddey-ho, bo jest ona moją".
Jego ciężkie skórzane buty zaczęły uderzać o ziemię, a on wywijał swoimi biodrami i potrząsał nimi cały czas. Szybko - szybko - wolno. Krok, kamień, blisko, pauza. Tańczył mambo z wielkim wdziękiem. O naprawdę świetnie się bawił.
"Co ty śpiewasz?" zapytał król.
Anansi zaśpiewał jeszcze głośniej.
"Uwolnię dziewczynę ze szklanego pudła
Hiddey-ho, bo jest ona moją".
Potem odwrócił się, zsunął się niżej i zaklaszczał w dłonie po zapomniany patyk. Tłum przyniósł mu patyk i przytrzymał przy ziemi. Anansi przeszedł pod patykiem. Kiedy to robił zaczął wykręcać swoje ramię i uderzył nim o kieszeń pełną popiołu.
"Uwolnię dziewczynę ze szklanego pudła
Hiddey-ho, bo jest ona moją".
Cztery razy i cztery razy, i jeszcze cztery razy uderzał się po kieszeniach wciąż tańcząc i śpiewając. Nagle zatrzymał się i zaczął wirować wokół siebie. Tupał i tupał i drgał. Popiół wylatywał mu z kieszeni prosto w powietrze i wokół całego dziedzińca. Szary popiół, podobny do dymu.
Król nie mógł widzieć nic innego jak dym. Królowa też widziała tylko dym. Piękna księżniczka zza szklanej szyby mogła zobaczyć lepiej i śmiała się, śmiała wiedząc, że wkrótce będzie uwolniona.
A Anansi wciąż tańczył.
"Przestań, przestań" wołał król, bojąc się aby nie spalił się cały pałac. "Wygrałeś. Dziewczyna jest twoja".
Anansi zatrzymał się. Ukłonił się do króla. Ukłonił się do królowej. Potem odwrócił się do księżniczki - i strażnicy otworzyli domek. Dziewczyna wyszła z niego wolna. A czy się ożenili, to zostanie między nimi, nie między tobą a mną.
Na tym kończy się ta opowieść.
"Making the stone smoke" from "World dance" by Jane Yolen and Heidi E. Y. Stemple
#bajka#karaiby#dym#kamień#anansi#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz