czwartek, 25 lipca 2024

Legenda boliwijska

Wielki pożar



Wiele lat temu nad brzegami rzeki Amazonki w Południowej Ameryce prowadziły wojnę dwie grupy ludzi. Gdy jedna z grup zaczęła starać się o pokój starsznie zły czarownik Sararuma zasiewał niepewność w drugiej grupie.  

"Chcą was zaatakować" Sararuma szeptał do jednej grupy. "Musicie zrobić to pierwsi, inaczej ziemia wyschnie na popiół. Rozpalcie wielki ogień w kraju wroga. Nigdy więcej was nie będą niepokoili". Pobiegł do drugiego plemienia. "Wiem, że wasi wrogowie chcą rozpalić ogień na waszej ziemi. Szybko, musicie wy to zrobić, zanim oni dotrą do waszych ziem!".

Niedługo potem wszystkie łąki w kraju były rozpalone. Wkrótce wszyscy ludzie zostali zniszczeni przez ogień. 

Uratował się tylko jeden mężczyzna i jedna kobieta. Kiedy zobaczyli, że wojna pogłębia się próbowali porozmawiać ze swoimi przywódcami, ale nikt nie chciał słuchać. Para ta zakopała się głęboko w ziemi przy strumieniu z dużą ilością jedzenia, które miało starczyć na wiele dni. Po Wielkim Pożarze pozostali jedynymi żyjącymi ludźmi na ziemi. 

Z bezpiecznej kryjówki w ziemi mogli oni oglądać płomienie sięgajace nieba. Czuli otaczający ich zapach dymu. Po kilku dniach, gdy siła pożaru zmniejszyła się mężczyzna wyczołgał się na powierzchnię. 

Wziął patyk i wyciągnął go przed siebie. Patyk zapłonął.

"Jest jeszcze zbyt wcześnie" powiedział i powrócił w bezpieczne schronienie. Następnego dnia jego żona zrobiła to samo, ale znów patyk zapłonął. Próbowali tak jeszcze osiem dni. Dziesiątego dnia od pierwszej próby patyk nie zapłonął. Z wielką ostrożnością wyszli z ukrycia i popatrzyli wokół siebie.

"Popiół - wszędzie popiół!" powiedziął mąż. Jego żona odpowiedziała "Nic nie można rozpoznać" Nie było trawy, drzew, domów z żadnej wioski, nic nie zostało. Nie było ludzi i zwierząt. Tylko płaska ziemia pokryta popiołem i chmurami kurzu.

Nagle przed nimi pojawił się zły czarownik Sararuma. Jego ubranie było czerwone od płomieni, które wirowały wokół niego.

"Jak wam się podoba?" powiedział śmiejąc się. "Cieszcie się waszym ostatnim momentem życia. Wkrótce i wy zgniniecie".

"My nie umrzemy" powiedział mężczyzna.

"Będziemy żyć" powiedziała kobieta. 

"Gorzej dla was!" zawył. "Żałosna egzystencja, umieranie z głodu w chmurze pyłu i brudu".

"Ziemia jest sucha dziś, to prawda" powiedziała żona, wyciągając nasiona ze swojej kieszeni. "Ale bedzie deszcz. Bedziemy sadzić rośliny".

Nagle Sararuma zaczął się zmniejszać, z chwilą, gdy nowa trawa zaczęła wyrastać z popiołów.

"Czy coś was wyróżnia od innych?" krzyknął. "Skończycie znowu w wojnie i destrukcji, tak jak reszta brudnych i podłych ludzi!"

"Nie wiemy co się stanie" powiedział mężczyzna, "ale wchodzimy w to".

Zwęglone drzewa zaczęły pokrywać się zielonością. Sararuma był już wzrostu dziecka. 

"Jesteście tylko wy" zawołał w złości. "Nie macie nikogo, z kim moglibyście porozmawiać!" 

"Rzeczy się zmieniają" powiedział mąż. Żona natomiast dodała "Będziemy mieli dzieci". 

W tym samym momencie zwierzęta powstały z popiołu. Płaszcz Sararumy obrócił się ostatni raz wokół niego i przemienił się w wiatr, który poleciał daleko wyjąc.

"The great fire" from https://storiestogrowby.org/story/the-great-fire/

#legenda#boliwia#amerykapołudniowa#wielki#pożar#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bajka rosyjska Dziadek Mróz W dalekim kraju, gdzieś w Rosji, mieszkała macocha, która miała pasierbicę oraz własną córkę. Jej córka była j...