niedziela, 27 października 2024

Bajka rosyjska

Język ptaków



Gdzieś w miasteczku na Rusi mieszkał bogaty kupiec ze swoją żoną. Miał jedynego syna, bystrego i odważnego chłopca o imieniu Iwan. Pewnego pięknego dnia Iwan siedział z rodzicami przy stole. Przy oknie w tym samym pokoju wisiała klatka, w której uwięziony był słowik, szary ptak o słodkim głosie. Zaczął on śpiewać cudowną pieśń wysokimi srebrzystymi tonami. Kupiec słuchając pieśni powiedział:

"Jakże chciałbym zrozumieć znaczenie pieśni wszystkich ptaków! Oddałbym połowę mojego majątku, gdyby tylko znalazł się człowiek, który potrafiłby mi wyjaśnić śpiewy różnych ptaków.

Iwan od tej pory bez względu na to, dokąd szedł, gdzie był i co robił, zawsze myślał o tym, jak mógłby nauczyć się języka ptaków.

Jakiś czas później syn kupca polował w lesie. Wiatr się wzmógł, niebo zachmurzyło się, błyskały błyskawice, grzmoty huczały głośno, a deszcz padał strumieniami. Wkrótce Iwan zbliżył się do dużego drzewa i zobaczył duże gniazdo w jego gałęziach. W nim znajdowały się cztery małe ptaszki. Były zupełnie same bez ojca i matki, którzy chroniliby ich przed zimnem i wilgocią. Poczciwy Iwan zlitował się nad nimi, wspiął się na drzewo i okrył maluchy swoim płaszczem z długą spódnicą, który zwykle noszą rosyjscy chłopi i kupcy. Burza przeszła i przyleciał duży ptak, usiadł na gałęzi w pobliżu gniazda i bardzo życzliwie przemówił do Iwana.

"Dziękuję ci, że ochroniłeś moje małe dzieci przed zimnem i deszczem. Pragnę coś dla ciebie uczynić. Powiedz mi, czego sobie życzysz".

Iwan odpowiedział "Mam wszystko dla swojej wygody. Ale naucz mnie proszę ptasiego języka".

"Zostań ze mną trzy dni, a dowiesz się wszystkiego".

Iwan pozostał w lesie trzy dni. Zrozumiał naukę wielkiego ptaka i wrócił do domu mądrzejszy. Pewnego pięknego dnia, Iwan siedział z rodzicami, podczas gdy słowik śpiewał w klatce. Pieśń jego była tak smutna, że kupiec i jego żona również się zasmucili, a ich syn, ich poczciwy Iwan, który słuchał bardzo uważnie, był jeszcze bardziej wzruszony i łzy popłynęły mu po policzkach.

"Co się stało?" – zapytali rodzice. "Nad czym płaczesz, drogi synu?"

"Drodzy rodzice"— odparł syn — "to dlatego, że rozumiem znaczenie pieśni słowika i jest ono tak smutne dla nas wszystkich".

"Cóż więc ma to znaczyć? Powiedz nam całą prawdę.  Nie ukrywaj tego przed nami" – powiedzieli ojciec i matka.

"Och, jak smutno to brzmi!" odparł syn. "O ileż lepiej byłoby nigdy się nie urodzić!"

"Nie strasz nas" – powiedzieli zaniepokojeni rodzice. "Jeśli naprawdę rozumiesz znaczenie tej pieśni, powiedz nam o tym od razu".

"Czyż nie słyszycie sami? Słowik mówi: 'Nadejdzie czas, kiedy Iwan, syn kupca, stanie się Iwanem, synem króla, a jego własny ojciec będzie mu służył jak prosty sługa'".

Kupiec i jego żona poczuli się zaniepokojeni i zaczęli mu nie ufać. Pewnej nocy dali mu senny napój, a gdy zasnął, zabrali go na  morzu, rozstawili białe żagle i zepchnęli łódź od brzegu.

Przez długi czas łódź tańczyła na falach, aż w końcu zbliżyła się do dużego statku handlowego, który uderzył o nią z takim wstrząsem, że Iwan się obudził. Załoga statku zobaczyła Iwana i postanowili zabrać go ze sobą. Wysoko na niebie dostrzegli żurawie. Iwan rzekł do marynarzy:

"Bądźcie ostrożni. Słyszę, jak ptaki zwiastują burzę. Wpłyńmy do portu, bo inaczej poniesiemy wielkie szkody. Wszystkie żagle zostaną zerwane, a maszty połamane".

Nikt jednak nie zwracał na to uwagi i płynęli dalej. W krótkim czasie rozpętał się sztorm, wiatr rozerwał statek na strzępy i bardzo trudno było naprawić wszystkie uszkodzenia. Kiedy skończyli swoją pracę, usłyszeli wiele dzikich łabędzi przelatujących nad nimi i bardzo głośno rozmawiających między sobą.

"O czym oni rozmawiają?" – dopytywali się mężczyźni, tym razem z zainteresowaniem.

"Bądźcie ostrożni" — poradził Iwan.  "Słyszę wyraźnie, jak mówią, że piraci, straszliwi rabusie morscy, są blisko. Jeśli natychmiast nie wejdziemy do portu, uwięzią nas i zabiją".

Załoga szybko zastosowała się do tej rady i gdy tylko statek wpłynął do portu, zobaczyli pirackie łodzie, jak porywają kilka nieprzygotowanych statków. Gdy niebezpieczeństwo minęło, marynarze z Iwanem popłynęli dalej. W końcu statek zakotwiczył w pobliżu, dużego i nieznanego kupcom miasta. Panował tam król, którego bardzo drażniły trzy czarne kruki. Przez cały czas przysiadały przy oknie komnaty króla. Nikt nie wiedział, jak się ich pozbyć i nikt nie mógł ich zabić. Król nakazał umieścić na wszystkich skrzyżowaniach i na wszystkich budynkach tabliczki, mówiące, że ktokolwiek zdoła uwolnić króla od hałaśliwych ptaków, zostanie nagrodzony zdobyciem za żonę najmłodszej królewny. Lecz ten, kto miałby odwagę podjąć się tego zadania, ale nie zdołałby uwolnić pałacu z rąk kruków, miałby odciętą głowę. Iwan uważnie przeczytał ogłoszenie. W końcu uczynił znak krzyża i udał się do pałacu. Rzekł do sług:

"Otwórzcie okno i pozwólcie mi posłuchać ptaków".

Słudzy posłuchali, a Iwan nasłuchiwał przez chwilę. Potem powiedział:

"Chciałbym zobaczyć się z królem".

Gdy dotarł do pokoju, w którym król siedział na wysokim, bogatym krześle, skłonił się i powiedział:

"Są trzy kruki: kruk ojciec, kruk matka i kruk syn. Kłopot w tym, że oni pragną uzyskać twoją królewską decyzję, czy syn ma iść za krukiem ojca, czy za krukiem matki.

Król odpowiedział: "Syn kruk musi podążać za krukiem ojca".

Gdy tylko król ogłosił swoją królewską decyzję, ojciec kruka wraz z krukowym synem poszli w jedną stronę, a matka kruk zniknęła w drugą stronę i od tego czasu nikt nie słyszał hałaśliwych ptaków. Król oddał Iwanowi połowę swojego królestwa i najmłodszą królewnę i zaczęło się dla niego szczęśliwe życie.

W międzyczasie jego ojciec, bogaty kupiec, stracił żonę, a z czasem także majątek. Nie było nikogo, kto by się nim zaopiekował, więc poszedł żebrać pod oknami dobroczynnych ludzi. Chodził od jednego okna do drugiego, od jednej wsi do drugiej, od jednego miasta do drugiego, aż pewnego pogodnego dnia przyszedł do pałacu, w którym mieszkał Iwan. Iwan zobaczył go i poznał, kazał mu wejść do środka, dał mu jeść, a także zaopatrzył go w dobre ubranie, pytając:

"Drogi staruszku, cóż mogę dla ciebie zrobić?" – zapytał.

"Jeśli jesteś tak dobry" — odparł biedny ojciec, nie wiedząc, że mówi do własnego syna — "pozwól mi tu zostać i służyć ci wśród twoich wiernych sług".

"Drogi ojcze!" — zawołał Iwan — "zwątpiłeś w prawdziwą pieśń słowika, a teraz widzisz, że los nasz spotka się według dawnych przepowiedni".

Starzec przestraszył się i ukląkł przed synem, ale jego Iwan pozostał tym samym dobrym synem co przedtem, wziął ojca z miłością w ramiona i razem zapłakali .

Minęło kilka dni i stary ojciec zebrał się na odwagę i zapytał syna, królewicza:

"Powiedz mi, synu mój, jak to się stało, że nie zginąłeś w łodzi?"

  Iwan Korołowicz roześmiał się wesoło.

"Przypuszczam" — odparł — "że nie jest moim przeznaczeniem zginąć na dnie szerokiego morza, lecz moim przeznaczeniem było ożenić się z królewną, moją piękną żoną, i osłodzić starość memu drogiemu ojcu".

"The Language of the Birds" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/Russian_Folktale_41.html#gsc.tab=0

#bajka#rosja#język#ptaki#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bajka rosyjska Dziadek Mróz W dalekim kraju, gdzieś w Rosji, mieszkała macocha, która miała pasierbicę oraz własną córkę. Jej córka była j...