poniedziałek, 2 grudnia 2024

Bajka chińska

Wielka powódź



Dawno, dawno temu żyła sobie wdowa, która miała dziecko. A chłopiec miał dobre serce i  wszyscy go kochali. Pewnego dnia powiedział do mamy: "Wszystkie inne dzieci mają babcię, ale ja nie mam żadnej. I to sprawia, że jest mi bardzo smutno!"

– "Znajdziemy dla ciebie babcię" – powiedziała mama.Zdarzyło się kiedyś, że przyszła do domu żebraczka, która była bardzo stara i słaba. A gdy dziecko ją zobaczyło, powiedziało do niej: "Będziesz moją babcią!" Poszedł więc do matki i powiedział: "Na zewnątrz jest żebraczka, którą uznaję za swoją babcię!"  Matka jego była zawołała ją do domu, chociaż staruszka była bardzo brudna. Chłopiec rzekł do matki: "Chodź, umyjmy babcię!"  Miała jednak wiele kołtunów we włosach, więc wybrali je wszystkie i włożyli do słoika, a potem napełnili cały słoik. Wtedy babcia powiedziała: "Nie wyrzucaj ich, tylko zakop je w ogrodzie. I nie wolno wam ich znowu wykopywać, zanim nadejdzie wielka powódź".

"Kiedy nadejdzie wielka powódź?" — zapytał chłopiec.

"Wtedy kiedy oczy dwóch kamiennych lwów przed więzieniem zaczerwienią się, wtedy nadejdzie wielka powódź" – powiedziała babcia.

Chłopiec poszedł więc popatrzeć na lwy, ale ich oczy nie były jeszcze czerwone. A babcia powiedziała mu również: "Zrób mały drewniany statek i trzymaj go w pudełku". I tak też zrobił chłopiec. Codziennie biegł do więzienia i patrzył na lwy, ku wielkiemu zdumieniu ludzi.

Pewnego dnia, gdy przechodził obok sklepu z kurczakami, rzeźnik zapytał go, dlaczego zawsze biegnie do lwów. Chłopiec odparł: "Gdy lwom oczy staną się czerwone, wtedy nadejdzie wielka powódź". Ale rzeźnik roześmiał się. Następnego ranka, dość wcześnie, wziął trochę krwi kurczaka i natarł nią oczy lwów. Kiedy chłopiec zobaczył, że oczy lwów są czerwone, pobiegł szybko do domu i opowiedział o tym matce i babci. A potem jego babcia powiedziała: "Wykop szybko słoik i wyjmij mały statek z pudełka". A kiedy wykopali dzban, był on wypełniony najczystszymi perłami i mały statek stawał się coraz większy i większy, i stał się jak prawdziwy statek. Wtedy babcia powiedziała: "Weź ze sobą słoik i wsiadaj na statek. A gdy nadejdzie wielka powódź, wtedy będziesz mógł uratować wszystkie zwierzęta, które zostaną do niego zapędzone. Lecz istot ludzkich, nie możecie ratować". Weszli więc na statek, a babcia nagle zniknęła.

Nagle zaczął padać deszcz, a padał z nieba coraz mocniej. W końcu nie spadły już żadne pojedyncze krople, a tylko jedna wielka tafla wody, która zalała wszystko.

Wtedy nadbiegł pies, a chłopiec uratował go na swoim statku. Niedługo potem pojawiła się para myszy z maluchami, głośno piszcząc ze strachu. I tych też uratował. Woda sięgała już do dachów domów, a na jednym z dachów stała kotka, wyginając grzbiet w łuk i miaucząc żałośnie. Kotka też zabrali na statek. Powódź wzmagała się i sięgała wierzchołków drzew. A na jednym z drzew siedział kruk, trzepocząc skrzydłami i głośno kracząc. I jego przyjęli. W końcu w ich stronę przyleciał rój pszczół. Małe stworzenia były całkiem mokre i ledwo mogły latać. Przygarnęli więc pszczoły na swoim statku. W końcu na falach przepłynął mężczyzna o czarnych włosach. Chłopiec powiedział: "Mamo, ratujmy i jego!". Ale matka nie chciała tego zrobić. – "Czyż babcia nie powiedziała nam, że nie wolno nam ratować żadnych czarnogłowych istot ludzkich?" Ale chłopiec odparł: "Mimo to uratujemy tego człowieka. Żal mi go i nie mogę znieść widoku dryfującego człowieka w wodzie.Tak więc uratowali też człowieka.

Stopniowo woda opadała. Potem wysiedli ze swego okrętu i odłączyli się od człowieka i zwierząt. Statek znów się zmniejszył i schowali go do skrzyni.

Mężczyzna był jednak przepełniony pragnieniem pereł. Poszedł do sędziego i złożył skargę na chłopca i jego matkę, po czym oboje zostali wtrąceni do więzienia. Przybiegły myszy i wygryzły dół w ścianie. Pies wszedł przez dziurę i przyniósł im mięso, a kot przyniósł im chleb, aby nie musieli głodować w więzieniu. Kruk odleciał i wrócił z listem do sędziego. List został napisany przez boga i brzmiał w nim: "Wędrowałem po świecie mężczyzn przebranych za żebraczkę. I ten chłopiec i jego matka przygarnęli mnie do siebie. Chłopiec traktował mnie jak własną babcię i nie wahał się mnie umyć, gdy byłem brudny. Dlatego uratowałem ich od wielkiego potopu, przez który zniszczyłem grzeszne miasto, w którym mieszkali. Uwolnij ich, o sędzio, albo nieszczęście stanie się twoim udziałem!"

Sędzia kazał ich więc przyprowadzić przed siebie i zapytał, co uczynili i jak przeszli przez powódź. Potem opowiedzieli mu wszystko, a to, co powiedzieli, zgadzało się z listem boga. Sędzia ukarał więc ich oskarżyciela i wypuścił ich obu na wolność.

Kiedy chłopiec dorósł, przybył do pewnego miasta gdzie mówiono, że księżniczka zamierzała wziąć sobie męża. Aby jednak znaleźć odpowiedniego mężczyznę, owinęła się w zasłonięte ciało i usiadła w lektyce, którą wraz z wieloma innymi kazała zanieść na rynek. W każdej lektyce siedziała kobieta w welonie, a księżniczka była pośród nich. Ten, kto trafi na odpowiednią lektykę, miał zdobyć księżniczkę za swoją żonę. Młodzieniec poszedł więc na rynek, gdzie zobaczył pszczoły, które uratował z wielkiej powodzi, rojące się wokół jednej lektyki. Podszedł do niej i rzeczywiście, księżniczka już w nim siedziała. A potem odbył się ich ślub i żyli długo i szczęśliwie.

"The Great Flood" from https://www.worldoftales.com/Asian_folktales/Chinese_Folktale_25.html#gsc.tab=0

#bajka#chiny#wielka#powódź#

czwartek, 28 listopada 2024

Legenda Niemiecka

Noc świętego Andrzeja



W Niemczech powszechnie uważa się, że w noc św. Andrzeja, w noc św. Tomasza oraz w noc Bożego Narodzenia i Nowego Roku dziewczyna ma moc zapraszania i spotkania się ze swoim przyszłym kochankiem. Stół ma być nakryty dla dwóch osób, uważając jednak, aby nie było na nim widelców. Wszystko, co kochanek zostawia po sobie, musi być starannie zachowane, ponieważ wtedy wraca do tej, która to ma i kocha ją namiętnie. Przedmiot ten musiał być jednak starannie ukryty przed jego wzrokiem, gdyż w przeciwnym razie przypomniałby sobie tortury nadludzkiej władzy, jakie znosił tej nocy, uświadomiłby sobie zaklęcia, których używano, a to doprowadziłoby do fatalnych skutków.

Pewna piękna panna w Austrii starała się pewnego razu o północy, po odprawieniu niezbędnych ceremonii, ujrzeć swego kochanka, na co zjawił się szewc ze sztyletem w ręku, rzucił w nią i zniknął. Podniosła sztylet, którym w nią rzucił, i schowała go do kufra.

Niedługo potem szewc odwiedził ją, zabiegał o jej względy i ożenił się z nią. Kilka lat po ślubie zdarzyło jej się pójść pewnej niedzieli około godziny nieszporów do kufra w poszukiwaniu czegoś, czego potrzebowałaby do pracy następnego dnia. Gdy otworzyła wieko, podszedł do niej mąż i nalegał, żeby do niego zajrzeć. Trzymała go z daleka, aż w końcu odepchnął ją i zobaczył swój dawno zaginiony sztylet. Natychmiast ją chwycił i zapytał, w jaki sposób go zdobyła, ponieważ zgubił go w bardzo szczególnym momencie. W swym strachu i przerażeniu nie miała siły wymyślić żadnej wymówki, więc oświadczyła prawdę, że był to ten sam sztylet, który zostawił za sobą tej nocy, kiedy zmusiła go, by się jej ukazał. Wtedy jej mąż wpadł we wściekłość i rzekł straszliwym głosem - 

— A więc to ty przysporzyłeś mi tej nocy straszliwego nieszczęścia?

To powiedziawszy, wbił sztylet w jej serce.

"St. Andrew's Night" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/German_folktale_30.html#gsc.tab=0

#legenda#niemcy#noc#andrzejki#


wtorek, 26 listopada 2024

Bajka walijska
z Wielkiej Brytanii

Szczęście Ellen



Ellen była grzeczną i mądrą dziewczyną. Pewnej niedzieli przechodziła obok rowu w miasteczku w północnej Walii, kiedy znalazła miediany pieniążek. Od tego dnia Ellen w każde niedzielne popołudnie przechodziła obok tego samego kanału ściekowego i zawsze znajdowała jeden mały pieniądz. Była ostrożną dziewczyną i miała w zwyczaju gromadzić pieniądze.

Pewnego dnia jej stara matka znalazła stos monet i chciała wiedzieć, skąd je ma.

Ellen powiedziała jej, ale potem choć przez wiele lat przechodziła obok rynsztoka, nigdy nie znalazła więcej miedziaka.

"Ellen's luck" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/Welsh_folktale_13.html#gsc.tab=0

#bajka#walia#wielkabrytania#szczęście#ellen#

niedziela, 24 listopada 2024

Bajka indyjska

Zepsuty dzban



W pewnym miejscu żył bramin, któremu na imię było Svabhavak_ri_pa_n_a, co znaczy "urodzony skąpiec". Żebrząc, zebrał pewną ilość ryżu, a po zjedzeniu posiłku napełnił garnek tym, co mu zostało. Powiesił garnek na kołku na ścianie, postawił pod nim kanapę i patrząc na niego uważnie przez całą noc, pomyślał: "Ach, ten garnek jest  pełen ryżu. Otóż, gdyby nastał głód, zarobiłbym na tym sto rupii. Za to kupię kilka kóz. Co sześć miesięcy będą rodziły im się młode i w ten sposób będę miał całe stado kóz. Potem kupię krowy. Jak tylko się ocielą, sprzedam cielęta. Potem kupię bawoły i klacze. Gdy klacze się wyźrebią, będę miał dużo koni; a kiedy je sprzedam, mnóstwo złota. Za to złoto dostanę dom z czterema pokojami. A potem do mego domu przyjdzie bramin i da mi swoją piękną córkę z dużym posagiem. Będzie miała syna, a ja będę go nazywał Somasarman. Kiedy będzie duży usiądę z książką na tyłach stajni, a kiedy będę czytał, chłopiec zobaczy mnie, zeskoczy z kolan matki i podbiegnie do mnie, by tańczyć na moich kolanach. Zbliży się zbyt blisko kopyta konia, a ja pełen gniewu zawołam do żony: "Weź dziecko; Weź go! Ale ona, zajęta jakimiś pracami domowymi, nie słyszy mnie. Potem wstaję i daję jej takiego kopniaka nogą. Gdy tak myślał, kopnął nogą i rozbił garnek. Cały ryż spadł na niego i pokrył sie białym pyłem. Dlatego mówi się: "Ten, kto snuje głupie plany na przyszłość, będzie cały biały, jak ojciec Somasarmana".
"The broken pot" from https://www.worldoftales.com/Asian_folktales/Indian_folktale_5.html#gsc.tab=0

#bajka#indie#zepsuty#dzban#

ilustracja Piotr lat 12


piątek, 22 listopada 2024

 Legenda szwedzka

Finn, olbrzym i katedra w Lund



W mieście Lund, siedzibie pierwszego arcybiskupstwa w całej Skandynawii, stoi okazała romańska katedra, z dużą, piękną kryptą pod chórem. Uważa się, że katedra nigdy nie została ukończona, ponieważ brakowuje czegoś w jej konstrukcji. Mówi się, o tym w ten sposób:

Kiedy św. Wawrzyniec przybył do Lund, aby głosić Ewangelię, zapragnął zbudować kościół. Nie wiedział jednak, w jaki sposób ma zdobyć pieniądze, aby tego dokonać.

Kiedy tak się zastanawiał, podszedł do niego olbrzym i zaproponował, że zbuduje kościół pod warunkiem, że św. Wawrzyniec powie mu jego imię, zanim kościół zostanie ukończony. Gdyby jednak św. Wawrzyniec nie był w stanie tego uczynić, olbrzym miał otrzymać albo słońce, albo księżyc, albo oczy św. Wawrzyńca. Święty zgodził się na jego propozycję.

Budowa kościoła posuwała się szybko naprzód i wkrótce była prawie ukończona. Święty Wawrzyniec z żalem myślał o tym co ma się stać, gdyż nie znał imienia olbrzyma. Nie cieszył się z utraty wzroku, który miał się wkrótce wydarzyć. Zdarzyło się, że gdy szedł poza miasto, bardzo zaniepokojony o wynik sprawy, zmęczył się i usiadł na wzgórzu, aby odpocząć. Gdy tak siedział, usłyszał płacz dziecka na wzgórzu i kobiecy głos, który śpiewał:

"Śpij, śpij, moje kochane, jutro będzie tu twój ojciec, Finn. Wtedy słońce i księżyc będziesz miał z nieba do zabawy, albo oczy Świętego Wawrzyńca".

Kiedy św. Wawrzyniec usłyszał to, był bardzo szczęśliwy, znał bowiem już imię olbrzyma. Szybko pobiegł z powrotem do miasta i poszedł do kościoła. Olbrzym siedział tam na dachu, właśnie kładąc ostatni kamień na miejscu, gdy w tej samej chwili święty zawołał:

"Finn, Finn, uważaj, jak wkładasz kamień!"

Wtedy olbrzym odrzucił od niego kamień, pełen wściekłości, powiedział, że kościół nigdy nie powinien być skończony, po czym zniknął. Od tamtej pory w kościele zawsze czegoś brakowało.

Inni mówią, że olbrzym i jego żona rzucili się do krypty w swoim gniewie i każdy z nich, chwytając kolumnę, chciał zburzyć kościół. Zostali oni zamienieni w kamień i można ich zobaczyć do dnia dzisiejszego stojących obok kolumn, których się chwycili.

"Finn, the Giant, and the Minster of Lund" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/Swedish_folktale_3.html#gsc.tab=0

#legenda#szwecja#katedra#finn#olbrzym#lund#

(Na zdjęciu katedra w Wells, Anglia)

środa, 20 listopada 2024

Bajka angielska
Wielka Brytania

Syn Adama



Pewnego dnia pewien mężczyzna pracował w polu. Było bardzo gorąco, a on kopał. Po jakimś czasie zatrzymał się, by odpocząć i wytrzeć twarz. Był bardzo zły, że musi tak ciężko pracować tylko z powodu grzechu Adama. Skarżył się więc gorzko i powiedział kilka bardzo ostrych słów o swoim praocju.

Zdarzyło się, że jego pan usłyszał go i zapytał: "Dlaczego obwiniasz Adama? Postąpiłbyś tak samo jak Adam, gdybyś był na jego miejscu".

— "Nie, nie zrobiłbym" — odparł mężczyzna. — "Wiedziałbym lepiej".

— "No cóż, spróbujmy"— powiedział jego pan. –"Przyjdź do mnie w porze obiadowej".

Gdy nadszedł  czas obiadu, zjawił się ten człowiek, a jego pan zaprowadził go do pokoju, gdzie stół zastawiony był wszelkiego rodzaju dobrami. A on powiedział: "Teraz możesz jeść tyle, ile chcesz, z każdej potrawy na stole. Proszę cię nie dotykaj tylko przykrytego naczynia na środku, dopóki nie wrócę". To powiedziawszy wyszedł z pokoju i zostawił tam mężczyznę samego.

Mężczyzna usiadł więc, poczęstował się sam, zjadł trochę tego dania i trochę tamtego, i dobrze się bawił. Ale po chwili, gdy jego pan nie wracał, zaczął patrzeć na przykryte naczynie i zastanawiać się, co się w nim znajduje. Zastanawiał się coraz bardziej i mówił do siebie: "To musi być coś bardzo miłego. Dlaczego nie miałbym po prostu na to spojrzeć? Nie tknę tego. Nie ma nic złego w samym podglądaniu". W końcu nie mógł się już dłużej powstrzymywać i uniósł nieco pokrywę. Nic jednak nie widział. Potem podniósł go jeszcze bardziej i wyskoczyła z niego mysz. Mężczyzna próbował ją złapać, ale ona uciekła i zeskoczyła ze stołu, a on pobiegł za nim. Wpadł najpierw w jeden kąt, a potem, gdy myślał, że ją złapał, w drugi, pod stół i po całym pokoju. A człowiek tak stukał, podskakując, uderzając i biegając dookoła za myszą, próbując ją złapać, że w końcu wszedł jego pan.

"Nigdy więcej nie obwiniaj Adama, mój człowieku!"

"A Son of Adam" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/English_folktale_67.html#gsc.tab=0

#bajka#anglia#wielkabrytania#syn#adam#grzech#

poniedziałek, 18 listopada 2024

Bajka arabska

Rybak i Dżin



Wiele lat temu żył sobie stary rybak. Pomimo tego, że był już stary ciągle pracował ciężko, aby zarobić pieniądze na jedzenie dla swojej żony i dzieci. Każdego ranka wychodził z domu i szedł łowić ryby.

Pewnego poranka rybak wstał o świcie zabrał swoją sieć i poszedł w dół na plażę.Kiedy doszedł do wybrzeża wyrzucił swą sieć tak daleko jak tylko potrafił. Wylądowała w wodzie z wielkim pluskiem. 

"Mam nadzieję, że złapię coś dobrego do jedzenia" - powiedział.

Ale kiedy wyciągnął sieć na brzeg, niestety była pusta. Rybak potrząsnął smutno głową i zarzucił sieć jeszcze raz.

"Mam nadzieję, że tym razem coś złapię" - powiedział.

Kiedy wyciągał ją z powrotem poczuł, że jest cięższa. 

"Teraz jestem pewien, że coś złapałem" - zakrzyknął.

Niestety, kiedy sieć została wyciągnięta na brzeg, okazało sie, że jest pełna muszli i błota. 

Stary rybak poczuł sie bardzo zmęczony. Był już gotowy sie poddać, ale przypomniał sobie swoją żonę i dzieci w domu.

"Spróbuję jeszcze raz" - postanowił.

Rybak tym razem rzucił swoją sieć jeszcze dalej niż poprzednio. Tym razem użył całej swojej siły, aby wyciągnąć ja z powrotem. 

Kiedy popatrzył do sieci ujrzał w niej coś. Nie była to niestety ryba. Wyglądało to jak butelka.

"To może być warte jakiś pieniądz" - pomyślał rybak.

Butelka była bardzo ciężka.

"Ciekawe co jest w środku?" - powiedział rybak.

Potrząsnął butelką, ale nie wydała żadnego dźwięku.

Rybak użył swojego noża aby podważyć wieko. Kiedy odwrócił butelkę do góry dnem nic z niej nie wypadło.

"To dziwne" - powiedział.

Nagle gęsty dym zaczął wydobywać się ze środka butelki. Stary rybak stał i patrzył jak dym rozprzestrzenia się na piasek i morze. Dym zaczął przybierac ogromny kształt. Rybak przerażony stał i patrzył jak pojawił się przed nim gigantyczny dżin. 

"To ty otworzyłeś butelkę" - zaryczał dżin - "więc musisz umrzeć".

Rybak był bardzo przestraszony, ale też odważny.

"Dlaczego chcesz mnie zabić?" - zapytał.

"Ponieważ jesteś za późno" - powiedział dżin.

"Byłem tu więziony przez setki lat. Prze pierwsze sto lat chciałem dać za wolność złoto i srebro. Przez następne sto lat spełniłbym trzy życzenia. Ale potem byłem zły i zdecydowałem, że ktokolwiek mnie uwolni musi zginąć". 

Stary rybak miał jednak pewny pomysł. 

"Nie wierzę Ci" - powiedział do dżina. "Jak tak olbrzymi dżin mógł być uwięziony w tak małej butelce?"

Dżin zaryczał z wściekłością.

"Jak możesz mi zadawać takie pytanie!"

"Pokaż mi" powiedział rybak. "Wtedy będziesz mógł zrobić ze mną cokolwiek chcesz".

"Dobrze!" - odpowiedział dżin.

Rybak obserwował jak dżin zmienia się w wirujący obłok dymu. Wtedy dym zaczął się kurczyć w butelce. 

"Proszę". - powiedział dżin. "Jestem w butelce. Czy teraz wierzysz, że byłem wieźniem w małej butelce?"

Rybak nie odpowiedział. Szybko włożył zatyczkę do butelki i nigdy więcej jej nie otworzył.

"The fisherman and the genie" by Damian Harvey and Tika and Taka Bobokhidze. 

#bajka#arabska#rybak#dżin#

Bajka chińska Wielka powódź Dawno, dawno temu żyła sobie wdowa, która miała dziecko. A chłopiec miał dobre serce i  wszyscy go kochali. Pe...