Bajka z Indii
Rak zbawca
Pewien młody bramin zamierzał odbyć dalszą podróż. Postanowienie to zaniepokoiło matkę jego, która go bardzo kochała. Gdy odchodził rzekła mu:
- Synu kochany, nie puszczaj się w tę wędrówkę całkiem samotny, drogi są niepewne i wiele różnych niebezpieczeństw grozić ci będzie.
Odpowiedział jej:
- Idę we własnej sprawie, matko moja, muszę więc iść sam.
Widząc, że zamiar syna jest stanowczy, wzięła matka leżącego nad stawkiem raka i dała mu go, mówiąc:
- Skoro musisz iść sam, weź, proszę, tego małego raka, niechaj choć on będzie ci towarzyszem. Zachowaj go troskliwie i idź w spokoju.
Szanując wolę matki, wziął bramin raka, ostrożnie zawinąwszy go w liście drzewa kamforowego, wsunął do kieszeni, po czym pożegnawszy domowników i matkę, wyruszył w droge.
Szedł długo, słońce paliło mocno, upał dokuczał dotkliwie. Gdy doszedł wreszcie do lasu, spoczął pod wielkim rozłożystym drzewem, a będąc mocno znużonym, usnął wkrótce głęboko.
Wtedy to spomiędzy konarów starego drzewa wysunął się jadowity wąż i powoli zbliżał się ku śpiącemu młodzieńcowi; wreszcie wpełz na jego opończę i przegryzłszy wiotką wełnę odzieży, zajadać począł znajdujące się w kieszeni liście kamforowe.
Wówczas ukryty w nich rak chwycił nagłym rzutem swych silnych kleszczy głowę jadowitego gada i odciął mu ją.
A kiedy bramin się obudził i spostrzegł zabitego węża, przegryzioną odzież swoją, poszarpane i pogryzione liście, wreszcie raka, który podpełz do malutkiej pobliskiej kałuży, domyślił się, jak straszna toczyła się tu walka i jakie groziło mu niebezpieczeństwo. Z głęboką też wdzięcznością zwrócił myśli i serce ku matce swej, mówiąc w duszy:
"O, matko droga! Miałaś słuszność, dając mi tego małego towarzysza na wedrówkę moją, oto uratował mi on życie, płacąc za moje posłuszeństwo synowskie!"
"Rak zbawca" z "Bajki indyjskie" Michalina Jankowska
#bajka#indie#rak#zbawca#bramin#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz