czwartek, 27 czerwca 2024

 Legenda włoska

Mały żongler



Dawno temu w małym miasteczku włoskim zebrał się tłum ludzi.

"Patrzcie, nadchodzą artyści!" wołały dzieci. "Są wśród nich żonglerzy i ludzie, którzy wykonują magiczne sztuczki".

Przedstawienie się zaczęło i wszyscy się zebrali. "Zobaczcie jak akrobaci latają w powietrzu! Nie mogą to być zwykli ludzie!"

"I popatrzcie jak człowiek wyciąga rzeczy z niczego! To musi być diabeł albo anioł, który lata niewidzialny wokół jego ręki i wkłada mu rzeczy do niej?"

Gwiazdą przedstawienia był młody chłopiec,który potrafił żonglować. Zawsze miał przy sobie kolorowe piłeczki. Potrafił też żonglować obręczami ze złota lub srebra. W pewnym momencie zabrał kubki gliniane z targu i zaczął nimi żonglować.

Wszyscy śmiali się głośno, kiedy sprzedawczyni była przerażona. "Moje kubki! Rozbijesz je! Każę ci za nie zapłacić!"

Nie ważne jednak jak wysoko rzucał nimi w powietrzu, zawsze je potem chwytał.

Wszyscy klaszczeli w zachwycie. Taka sama rzecz stała się w kolejnym mieście, i w następnym... dokądkolwiek trupa zawędrowała.

Lata mijały i żongler rósł coraz większy i starszy. Zyskał też sławę. Zaczął jednak wierzyć w to co tłumy mówiły, że nie jest zwykłym człowiekiem, że jego umiejętności są poza prawami natury. Żył ekstrawagancko i uwielbiał wydawać pieniadze.

Nadszedł jednak dzień, kiedy obudził się słabszy niż zazwyczaj. "Powinienem pracować mniej!" powiedział sam do siebie. Tak też zrobił, ale przez to miał mniej pieniędzy.

Nie tylko był zmęczony, ale również nie był już tak szybki jak kiedyś. Pewnego razu prawie upuścił piłeczkę, która poleciała zbyt wysoko.

Innego dnia upuścił piłeczkę.

Tłum mu nie wybaczył. Wygwizdano go, rozmawiano o jego błedzie na targu i w gospodach.

W kolejnym przedstawieniu popełnił kolejny błąd, a potem następny.

Przywódca grupy wezwał go do siebie. "Odnosiłeś sukcesy przez wiele lat" powiedział. "Ale jesteś już starszy i twoja zręczoność jest już mniejsza. Musisz znaleźć sobie inne zajęcie".

Mały żonger znalazł się na drodze w poszukiwaniu nowej drogi w życiu.

Pewnej nocy siedział oglądając księżyc i migoczące gwiazdy.

"Ten, który stworzył niebo jest największym żonglerem z wszystkich" pomyślał. "Miliony gwiazd sa ciągle na tym samym kursie, a On nigdy się nie starzeje i bywa niezdarny".

Wtedy w czasie ciemnej nocy młody żongler wiedział już co zrobić. Pójdzie do klasztoru i bedzie służył Bogu do końca swoich dni.

Znalazł klasztor i dostał trochę czasu, by przekonać się czy to życie jest dla niego.

Nie było łatwo.

Nie był przyzwyczajony do klęczenia podczas modlitwy. Nie był przyzwyczajony do godzin ciszy. Próbował śpiewać wystarczajaco silnie, ale nie był przyzwyczajony do wydobywania takiego głosu jak inni. 

Poczuć, że wszystko co robi nie jest wystarczająco dobre.

Pewnego dnia dostał zadanie wypolerowania srebra stołowego, które jest używane w kościele. Wokól niego staly posągi świętych i aniołów, które patrzyły prosto na niego. 

"Nigdy jeszcze nie miałem takich tłumów na moich występach i to tak zacnych" powiedział do siebie głośno.

Święci i aniołowie uśmiechali się do niego.

Nagle do głowy małego żonglera przyszedł pewien pomysł.

Pobiegł poszukać swoich kolorowych piłeczek i powrócił do kościoła.

"To dla was" powiedział do milczących figur.

Po raz pierwszy od miesięcy zaczął żonglować. Wysoko i wysoko piłeczki leciały w powietrze. Żongler poczuł, że znów odzyskał dawne siły i umiejętności.

"Co ty ty robisz?" głos przełożonego rozległ się echem w kościele. Żongler podrzucił ostatni raz piłeczki, które upadły na podłogę. 

"To nie jest miejsce na takie zachowanie. To dom Boży" upominał go starszy zakonnik.

Zmieszany żonglerr zaczął go przepraszać i zbierać piłeczki.

"Czy masz je wszystkie?" zapytał mnich twardo.

"Brakuje mi jednej" odpowiedział żongler, czołgając się pod ławkami, gdzie sądził się poturlała.

Kiedy tak szukał piłeczek przyszedł sam opat. Powiedziano mu już o wyczynie młodego żonglera.

Opat zatrzymał się i wskazał ponad głowami.

"Popatrz!" powiedział. "Myślę, że widzę twoją zagubioną piłeczkę".

Wszyscy podnieśli głowy, by lepiej widzieć. Wysoko przy suficie stała figura Maryji, trzymajaca w ramionach małego Jezusa. Dziecko wyciągało rekę, w której trzymało piłeczkę.

Opat się uśmiechnął. "Wygląda na to, że sam Pan Jezus lubił twój występ i zaakceptował twoje umiejętności, jako specjalny dar dla niego" powiedział do żonglera. "Od dzisiejszego dnia, twoim zadaniem będzie żonglować dla radości naszego Pana".

"The little jungler" from " The lion book of tales and legends" by Lois Rock

#legenda#włochy#mały#żongler#trupa#cyrk#klasztor#


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bajka rosyjska Dziadek Mróz W dalekim kraju, gdzieś w Rosji, mieszkała macocha, która miała pasierbicę oraz własną córkę. Jej córka była j...