wtorek, 30 stycznia 2024

Bajka japońska

Susanowo i ośmiogłowy wąż



Susanowo był synem wielkiego boga Izanagi. Był on bogiem burzy i był on jak burza: ciemny, wściekły i często kłocił się z innym bogami. Nazywany był Porywczym Mężem, ponieważ często czynił pochopne i brutalne rzeczy zanim zdążył pomyśleć.

Jego złe zachowanie tak rozłościło boga Izanagi, że zrzucił swego syna z niebios. Kiedy Susanowo usłyszał co się stało postanowił odwiedzić swoją siostrę, Amaterasu, boginię słońca. Zanim opuścił niebo chciał się z nią pożegnać. Jednak ona nie wierzyła powodom jego przybycia, obawiała się, że zechce odebrać jej władzę na niebie. Przygotowała nawet armię by walczyć z nim, gdyby była taka możliwość. Kiedy Susanowo zobaczył ją stojącą w całej zbroi przed armią wybuchnął śmiechem.

"Nie przyszedłem tutaj walczyć" powiedział. "Amaterasu, nasz ojciec Izanagi wygnał mnie z niebios i chciałem tylko się z tobą pożegnać zanim wyjadę".

Jeśli przychodził w pokoju Amaterasu zaprosiła go, by został na chwilę. Wizyta jego jednak nie była sukcesem, ponieważ jego zachowanie stało się gorsze niż zazwyczaj. Niszczył pola ryżowe wypełnione rowami irygacyjnymi i wypełnił błotem pałac swojej siostry. Na początku Amaterasu przymykała oczu, ale kiedy kilku jej służacych poniosło rany nie mogła już tego ścierpieć. Zamknęła się w jaskini i nie chciała wyjść dopóki Susanowo nie opuści jej pałącu.

Oczywiście bez słońca dzień i noc przestały istnieć. Wszędzie zapanowała ciemność. Wszyscy bogowie próbowali wyciągnąć boginię z jaskini, ale z niepowodzeniem. Jedynie kiedy wydano rozkaz, aby Susonowo opuścił królestwo niebios i przeniósł się na ziemię bogini wyszła z jaskini.

Kiedy Susanowo przybył na ziemię znalazł się z kraju Izumo, niedaleko ujścia wielkiej rzeki Hi. Kiedy siedział nad brzegiem rzeki zastanawiając się co teraz robić, zobaczył parę pałeczek do jedzenia w wodzie. 

"Jeśli są tu pałeczki to muszą tu niedaleko żyć ludzie" pomyślał. Był bardzo ciekawy jakie żyją tu stworzenia, więc poszedł wzdłuż rzeki. Szedł tak przez długi czas nikogo nie napotykając. Kraj wyglądał na wyludniony. 

Susanowo szedł tak prawie cały dzień, kiedy nagle usłyszał jak ktoś płacze. Pośpieszył za zakręt rzeki i zobaczył troje ludzi: starego mężczyznę, jego żonę i piękną młodą kobietę. Wszsycy oni płakali tak, jakby im serce miało  pęknąć. 

"Co się stało?" zapytał Susanowo. "Czy macie jakieś kłopoty? Może ja mógłbym wam pomóc?"

Stary mężczyzna ukłonił się i powiedział przez łzy. "Jutro moja córka musi umrzeć. Musisz być obcym w tym kraju, skoro nie słyszałeś o straszliwym ośmiogłowym smoku. Przez osiem lat żyjemy w strachu i przerażeniu. Miałem dziewięć córek, ale została mi tylko ta jedna. Osiem moich córek zostało poświęconych tej strasznej bestii, a teraz przyszedł czas i na ostatnią, która zostanie zjedzona jutro".

"Dlaczego zostajecie w tym miejscu?" Susanowo zapytał. "Macie mnóstwo czasu, by uciec zanim nastanie jutrzejszy poranek. Najlepszym sposobem będzie odejść tam, gdzie potwór nie będzie was mógł znaleźć"

"Jesteśmy duchami ziemi mój panie" stary mężczzyna odpowiedział. "To miejsce należy do nas. Nie możemy się z niego ruszyć".

"Więc dlaczego nie zabijecie potwora?"

"Gdybyśmy tylko mogli, ale jest to niemożliwe" wyjaśniła stara kobieta. "Potwór ma osiem głów. Nawet jeśli odważna osoba ściełaby jedną głowę, pozostałe siedem rozszarpałyby go na kawałki".

Susanowo popatrzył na córkę duchów ziemi i zobaczył, że była bardzo piękna.

"Jeśli uwolnię kraj od ośmiogłowego smoka, czy dostanę rekę waszej córki i bedę mógł się z nią ożenić?" zapytał.

Rodzice dziewczyny zgodnie przytaknęli. "Ale jak chcesz zabić potwora?" zapytali.

Po raz pierwszy Susanowo, Porywczy Mąż, pomyślał zanim zaczął działać. 

"Zetnijcie wiązki wysokiego bambusa i zróbcie z niego płot" powiedział.

Ziemskie duchy zrobiły co powiedział. Wtedy Susanowo wziął miecz i wyciął osiem dziur w płocie.

"Połóżcie stół przy każdym otworze" rozkazał. "Na każdym stole połóżcie dużą miskę i napełnijcie je sake.

Sake jest to mocny napój ze sfermentowanego ryżu.

"Teraz idźcie do domu, ponieważ już niedługo noc" powiedział do duchów ziemi. "Śpijcie dobrze a o świcie przyniosę wam zabitego węża".

"Ale gdzie ty zostaniesz? Wąż rozerwie cię na kawałki" powiedziała córka duchów ziemi.

Susanowo wyciągnął miecz. "Ja poczekam tu za płotem".

Potem położył się i zasnął ze swoim mieczem u boku. Tuż przed świtem obudził się i czekał cichutko. Nie musiał czekać zbyt długo. Kiedy pierwsze promienie wynurzyły się zza gór ogromny wąż pojawił się. Był nawet straszniejszy niż opowiadania starego człowieka. Miał osiem głów, a jego oczy były jak płonące węgle. Miał również osiem ogonów, którę poruszały się z ogromną siłą. Jego ciało pokryte było śmierdzącym mchem i porostami. Kiedy szedł Susanowo zobaczył płomienie wychodzące z jego ośmiu paszczy.

Ohydne stworzenie zatrzymało się przy płocie. Osiem głów poruszało się powoli pokazując swoje ostre zęby. Bestia zaczęła węszyć w powietrzu. Powoli jedna po drugiej brzydkie głowy znajdywały dziury w płocie. Wąchały nad miseczkami sake i zaczęły pić aż każda kropla zniknęła z miseczek. Wkrótce silny napój dał spodziewany efekt i każda z ośmiu głów zasnęła.

Susanowo wyszedł z ukrycia i obciął jedną po drugiej głowy potwora. Potem pociął je na kawałki, aż rzeka Hi nie stała się czerwona. Pociął też całe ciało aż natrafił na coś twardego. Z wnetrza potwora dobył owinięty w białe płótno miecz. Miał on bardzo dziwną nazwę. Nazywał się "Ten który podbija trawę".

Trzy duchy ziemi były zdziwione i zachwycone tym, że potwór zginął. Stary mężczyzna z przyjemnością oddał rękę córki, tak jak obiecał. Młoda dziewczyna była bardzo szczęśliwa, że Susanowo ocalił jej życie.

Susanowo zbudował ogromny pałac zwany Suga i ożenił się z córką ducha ziemi. Żyli razem bardzo szczęśliwie. Mieli ogromną rodzinę, ale najsłynniejszy z ich dzieci był najstarszy syn, Okuninushi. Został słynnym herosem i to jemu Susanowo oddał wielki miecz "Ten który podbija trawę". Dokonał on dzięki niemu wielu bohaterskich czynów.

"Susanowo and the eight-headed Serpent" from "Folk tales of Japan"Sheila Hatherley

#bajka#japonia#susanowo#rycerz#osiem#głowy#wąż


niedziela, 28 stycznia 2024

Bajka Afrykańska 
z okolic Zimbabwe i Botsawny

Koza i szakal



Koza i szakal byli bardzo dobrymi przyjaciółmi. Siedzieli zawsze razem i opowiadali sobie różne historie. Kiedy koza opowiadała historię szakal zawsze się śmiał. Kiedy szakal mówił swoją historię koza wydawała dziwny dźwięk, który pokazywał, że również jej wesoło.

Pewnego dnia koza zaprosiła szakala na obiad. Koza przygotowała wyborne mięsiwo na obiad, a szakal uwielbiał jeść mięso.

Koza była znana z tego, że jest świetnym kucharzem.

"To mięso wygląda na bardzo smaczne" powiedział szakal, kiedy zasiadał przy stole. "Czy to świnka morska?"

"Nie" odpowiedziała koza. "To mięso jest z koguta"

"Więc musisz mi przynieść wszysttkie kurczęta tego koguta, żebym mógł je też zjeść" powiedział szakal.

Koza zaśmiała się z tego i powiedziała, że kogut jest mężczyzną i nie może mieć kurcząt. Tylko kobiety mają dzieci, wyjaśniła.

Szakal był bardzo zły, że został poprawiony i powiedział kozie, że zamiast kurczaków zje ją. To przestraszyło kozę, ponieważ szakal miał potężną szczękę i z łatwością mógł ją zjeść. Próbowała wyjaśnić jeszcze raz, że kogut nie może mieć kurczaków, ale to doprowadziało szakala do jeszcze większej złości. Zaczął nawet warczeć na kozę, przygotowując się do zjedzenia jej.

Wtedy pojawił się zając, który szedł obok chatki kozy i zobaczył w jakim niebezpieczeństwie się znalazła. Bez namysłu odwrócił się do szakala i powiedział, że nie może zostać dłużej, by z nim pogadać, bo musi pójśc i ugotować coś dla swoich małych dzieci.

Szakal odwrócił się do niego ze złością i powiedział, że to dziwne, bo jako ojciec jest mężczyzną, a mężczyźni nie mogą mieć dzieci."Musisz być szalony, że mówisz takie rzeczy" powiedział szkal.

Zając puścił oko kozie , tak aby szkal tego nie widział.

"Ale ty powiedziałeś dokładnie to samo" pokazał na kozę. "Powiedziałeś, że kogut nie może mieć dzieci. Ty również musisz być szalona".

Szakal poczuł się zażenowany i uciekł. Koza odwróciła się do zająca i podziękowała mu za ocalenie swojego życia. Potem oboje usiedli i zjedli posiłek, który był bardzo dobry.

"The goat and the jakal" from "The baboons who went this way and that" by Alexadner McGall Smith.

bajka#afryka#zimbabwe#botswana#koza#szakal#


piątek, 26 stycznia 2024

Baśń Indian Ameryki Północnej

Duch zimowy i jego gość



Stary mężczyzna siedział samotnie na pniu przy zamarzniętym strumieniu. Była zima i jego ogień prawie już wygasł. Wyglądał na bardzo starego i opuszczonego. Jego włosy były białe z powodu wieku i  czuł łamanie w każdej kości. Dzień po dniu mijały mu w samotności i nie słyszał nic innego prócz dźwięku nawałnicy, która dosypywała nowy śnieg.

Pewnego dnia, kiedy ogień dogasał przystojny, młody mężczyzna przybył i wszedł do jego mieszkania. Jego policzki były czerwone od krwi młodości, jego oczy świeciły życiem, a jego uśmiech grał na jego ustach. Jego czoło zdobił wieniec ze świeżej trawy, a w swojej ręce trzymał bukiet świeżych kwiatów.

"Oh! Mój synu" powiedział stary mężczyzna. "Jak jestem szczęśliwy, że jesteś. Wejdź proszę. Wejdź i powiedz mi swoje przygody, w jakich obcych lądach przebywałeś. Pozwól, że spędzimy ten wieczór razem. Opowiem Ci o moich dziełach i czynach, oraz o tym co dokonałem. Powinieneś mi również opowiedzieć o swoich".

Wyciągnął ze swojego woreczka ciekawie wyglądającą antyczną fajkę, napełnił ją tytoniem pomieszanym z aromatycznymi suszonymi liśćmi i podał ją młodemu mężczyznie. 

"Oczyszczę mój oddech" powiedział stary człowiek "i strumień będzie nadal zamarznięty. Woda zostanie sztywna i twarda jak kamień".

"Odetchnę" powiedział młody mężczyzna " i kwiaty zakwitną na całej równinie".

"Potrząsnę moimi włosami" odpowiedział stary mężczyzna " i śnieg pokryje caly kraj. Liście spadają z drzew na moją komendę a mój oddech wywieje je daleko. Ptaki podniosą się z wód i odlecą w dalekie kraje. Zwierzęta ukryją się przed moim wzrokiem, a ziemia stanie się twarda jak krzemień".

"Potrząsnę moimi bransoletkami" z radością mówił młody mężczyzna "  i ciepły deszczyk spadnie z nieba. Rośliny zaczną wyciągać swoje głowy z ziemi, jak oczy dzieci będą błyszczeć z zachwytu. Mój głos zawezwie ptaki. Ciepło mojego oddechu uwolni strumienie. Muzyka napełni gaje i cała natura powita mnie z radością".

W tym momencie słońce zaczęło wschodzić. Miłe ciepło rozlało się po ziemi. Język starego człowieka zamilkł. Rudzik i drozd zaczęly śpiewać pieśń na szczycie pnia. Strumień zaczął szemrzeć przy drzwiach i  rozciągał się zapach rosnących ziół i kwiatów.

Światło dzienne odkryło charakter młodego mężczyzny. Spotkał się tu z starym lodowym Duchem Zimy, Peboan. Strumień zaczął topnieć z oczów starego mężczyzny. Kiedy słońce wznosiło się wyżej i wyżej topił wszystko dookoła. Nic nie przypominało już miejsca z ogniskiem, na którym wyrósł mały biały kwiat. Seegwun Duch Wiosny włożył go do swojego wieńca jako pierwsze trofeum z Północy.

"The winter spirit and his visitor"from  "Folktales of the North American Indian" 

#baśń'indianie#amerykapółnocna#zima#duch#wiosna#gość


środa, 24 stycznia 2024

Bajka japońska

Wielka przygoda księżniczki Kaguyi



Żyła sobie pewnego razu księżniczka Kaguya. Nie była ona zwyczajną księżniczką, ponieważ żyła w królestwie Celestia, na księżycu. Celestia była to kraina pełna magicznych i cudownych rzeczy, ale Kaguya musiała zostać w swoim pokoju w pałacu ucząc się. Jej rodzice, król i królowa mówili jej, że bycie księżniczką to bardzo poważna sprawa. Musiała uczyć się prawa księżycowego oraz historii jej ludu, aby gdy dorośnie zostać najlepszą królową.

Kaguya próbowała się koncentrować na księgach księżycowych, ale ciągle kończyło się to spoglądaniem na Ziemię. Obracający się zielono-niebieski glob był piękny i tajemniczy dla niej. Zastanawiała się jak to jest mieszkać na takiej planecie. 

Pewnej nocy miała już dość tylko patrzenia i podziwiania. 

Chciała ją zobaczyć na własne oczy. Chciała być człowiekiem na Ziemi.

Chciała takiej przygody z dala od książek i nauki. Kaguya wiedziała, że jej rodzice nigdy nie pozwoliliby na wizytę na Ziemi, więc wymknęła się cichaczem ze swojego pokoju. Pobiegła do złotych schodów i na zewnątrz. Złote światło księżyca właśnie padało na Ziemię. Kaguya znała trochę magii, więc zjechała na dól w księżycowej łódce. Wylądowała w samym środku bambusowego lasu w Japonii. 

Kaguya nie miała pojęcia jak rodzą się dzieci na ziemi, gdyż dzieci na Celestii rodzą się w inny sposób. Zasadziła więc siebie w ziemi i czekała, aż wykiełkuje jej ludzkie życie.

Chwilę później stary bezdzietny ścinacz bambusu, Taketori no Okina przechodził tamtędy. Zobaczył pęd bambusu, z którego wychodziło światło i kiedy go ściął i otworzył we wnętrzu znalazł dziecko małe jak palec. To była księżniczka Kaguya. Taketori no Okina zabrał delikatnie dziecko do swojego domu i pokazał je żonie.

Kiedy Kaguya dorosła była normalnego wzrostu. Nigdy jednak nie powiedziała jej ziemskim rodzicom skąd tak naprawdę jest. Kochała ich bardzo i starała się być dobrą córką. Bardzo lubiła poznawać nowe rzeczy takie jak jej małe miasteczko i las bambusowy, ale zdała sobie sprawę, że nie może wszędzie chodzić tam gdzie by chciała. Zawsze też trzymała głowę nisko. Nie była pewna czy jej księżycowi rodzice nie zauważą jej.

Lata mijały i Kaguya wyrosła na piękną kobietę. Była słynna w całym kraju. Mnóstwo młodych mężczyzn przybywało do jej domu, aby prosić o rękę Kaguyi.

Kaguya nie była jednak zainteresowana małżeństwem.  Z tego co zauważyła małżeństwo znaczyło to, że ktoś inny mógł powiedzieć ci, że możesz pójśc tu lub gdzie indziej. Kiedy przybyło pięciu książąt Taketori no Okina prosił Kaguyę by rozważyła ich propozycje. Martwił się, że książęta będą źli na to, że zostali odrzuceni.

"Dobrze ojcze" powiedziała Kaguya. "Dam im szansę".

Spotkała się z księćmi i każdemu dała zadanie niemożliwe do zrobienia. Powiedziała pierwszemu księciu, aby przyniósł jej legendarną miskę żebraczą Shakyamuni.

Książę nie mógł znaleźć miski, więc kupił drogą kamienną miskę i dał jej w prezencie.

"Ta miska nie świeci świętym blaskiem, jest nieprawdziwa" powiedziała Kaguya. "Może mogłabym się z tobą ożenić gdybyś był uczciwy". I Kaguya odesłała go z niczym.

Drugiemu księciu kazała znaleźć gałąź pokrytą biżuterią z mitycznej wyspy Horai. Książę nie mógł znaleźć wyspy, więc darował jej nieprawdziwą gałąź. Zobaczywszy ją wysłała go z niczym.

Trzeciemu księciu kazała znaleźć legendarną szatę z płonącego szczura. Książę nie mógł nigdzie znaleźć szczura więc podarował jej szatę kupioną na targowisku. Kaguya zaśmiała się i kazała mu odejść.

Czwartemu księciu kazała przynieść klejnot z szyi smoka. Próbował go zdobyć, ale straszna burza zawróciła go z drogi.

"Widocznie tak miało być" powiedziała księżniczka i odesłała go.

Piątemu księciu kazała znaleźć naszyjnik z muszli cowry. Książę szukał długo, ale nie mógł go nigdzie znaleźć, więc powrócił do pałacu z niczym.

"I tak nie mogłabym ożenić się z zrzędą" powiedziała Kaguya.

Księżniczka i Taketori no Okina śmiali się z książąt, że potrafilli ich tak oszukać.

Jednak następny mężczyzna, który zapukał do ich drzwi był inny niż wszyscy pozostali. Był to Mikado, cesarz Japonii. Kiedy Kaguya otworzyła drzwi, Mikado był olśniony niesamowitym pięknem i blaskiem wychodzącym z wewnątrz. 

"Czy to ty jesteś Kaguya?" zapytał Mikado.

Kaguya schyliła głowę. Wiedziała kim jest Mikado i nie chciała być niegrzeczna. "Tak to ja".

"Okrutna kobieta w samej rzeczy. Słyszałem, że swoich zlotników wysyłasz po niemożliwe do zdobycia rzeczy, a potem śmiejesz się z nich kiedy przegrywają"

"Oczy Kaguyi zatańczyły "Może..."

Mikado uśmiechnął się. "Jakie interesujące. Mogę zapytać dlaczego?"

"Ponieważ nie chcę wyjśc za mąż" odpowiedziała Kaguya. "Chcę raczej przeżywać przygody, niż zostać w domu z mężem".

Mikado popatrzył myśląco. "Więc dlatego? Wiesz ja też nie chcę jeszcze się żenić. Ale cesarz powinien to zrobić. W efekcie" powiedział "po to właśnie przyszedłem. Może tak jak moi poprzednicy nie zdobędę tych rzeczy i nie będę musiec się żenic".

Kaguya nagle wpadła na pomysł. "Może moglibyśmy razem przeżyć jakąś przygodę? Ludzie pomyśleliby, że próbujesz mnie uwieść i nie mielibyśmy nikogo kto zmuszałyby nas do małżeństwa, choć przez chwilę".

"To wspaniały pomysł" powiedział Mikado. "Gdzie chciałabyś pojechać?"

"Wszędzie" wykrzyknęła Kaguya.

Podróż była tym o czym marzyła Kaguya. W końcu mogła odwiedzić wszystkie te miejsca, które widziała z księżyca - ogromne miasta, wielkie rzeki, lasy i w końcu góry.

Szczyt Fudżi był największą górą w cesarstwie. Kiedy stanęli na jego szczycie Kaguya patrzyła na ziemię pod jej stopami, a Mikado popatrzył na księżyc.

"Jesteśmy tu tak blisko księżyca" powiedział "Widzę tam nawet wszystkie kratery". Nagle wykrzyknął "Ktoś tam jest? Co się dzieje?"

Kaguya odwróciła się i zobaczyła swoich rodziców i kilku  strażników z Celestii jadących w dół na księżycowej łódce.

Kaguya  wiedziała, że musieli ją spostrzeć ponieważ wspieła się tak wysoko. Szybko odwróciła się do Mikado i opowiedziała mu całą swoją historię.

Mikado bardzo się zdziwił. "Jesteś z księżyca?"

Rodzice Kaguyi wyszli z belki księżycowej i wyglądali na bardzo zdenerwowanych.

"Kaguya, czas do domu" powiedziała jej matka. "Wszyscy bardzo się martwiliśmy".

"Należysz do Celestii" powiedział ojciec.

Pomimo tego, że była smutna wiedziała, że mieli rację.

"W końcu zobaczyłam wszystko. Dziękuję Ci" powiedziała do Mikado. "Możemy zostać przyjaciółmi. Będę pisać do ciebie listy i wysyłać je tą księżycową łódką".

"Ale jak ja będę tobie wysyłać listy?"

"Przynieś listy tutaj i spal je" powiedziała Kaguya. "Dym wzniesie się do księżyca, a ja będę wiedzieć co litery znaczą."

Weszła do łódki księżycowej i popłynęła w niebo machając na pożegnanie przyjacielowi.

Kaguya i Mikado pisali do siebie cały czas. Wszyscy w cesarstwie wiedzieli, że dym na szczycie góry Fidżi znaczy, że cesarz i jego najlepsza przyjaciółka są w kontakcie.

Kaguya znała swoje miejsce na księżycu i kochała swój dom, ale w jej sercu zawsze było miejsce na wspomnienie z jej największej przygody, pobycie na ziemi.

"Princess Kaguya. Great adventure". from "Fantastic tales for fearless girls" by Anita Ganeri and Samantha Newman.

#bajka#japonia#wielka#przygoda#księżniczka


poniedziałek, 22 stycznia 2024

Bajka szkocka
Wielka Brytania

Kogut i lis.



Pewnego dnia czerwono-brązowy Lis ze swoimi podstępnymi oczami i puszystym ogonem prześlizgnął się na wzgórze i ukradł dużego, pulchnego Koguta z zagrody rolniczej.

Zaraz też powstało ogromne zamieszanie i wszyscy ludzie z farmy zaczęli gonić Lisa, który uciekał ze swoją zdobyczą w pysku tak szybko jak tylko potrafił.

Kogut bardzo nie chciał zostać obiadem, więc spóbował wymyśleć coś, aby Lis złodziej otworzył swój pysk i uwolnić się od niego. Powiedział więc:

"Czy oni nie są głupcami, że gonią ciebie Lisie! Nie mogą mieć nawet nadzieji, że kiedykolwiek cię złapią".

Lis był bardzo zadowolny z tych słów, ponieważ był bardzo próżny tak samo jak podstępny. Kogut więc kontynuował:

"Zawsze jest tak samo tłum ludzi biegnie za tobą i krzyczy 'Zatrzymać złodzieja!' Dlaczego nie mógłbyś zawołać do nich 'To mój własny kogut i nikt nie może go mieć, bo to ja go ukradłem'. Wtedy wszyscy odwrócą się a ty będziesz mógł  w spokoju odejść do domu".

Lis pomyślał, że to dobra rada i otworzył pysk, uniósł głowę i zakrzyczał:

"On-jest-móóóój-ja-go-ukra-dłem!"

W tym czasie Kogut wykorzystał sytuację i pobiegł z powrotem na farmę.

"The Cock and the Fox" "Fairy Tales from Scotland" by Barbara Ker Wilson

#bajka#szkocja#wielkabrytania#kogut#lis



sobota, 20 stycznia 2024

Bajka Afrykańska 

z okolic Zimbabwe i Botsawny

Jak powstały pawiany



To była najbardziej nieszczęśliwa wioska z małymi domkami. Kiedyś ludzie żyli tu szczęśliwie, ale potem przyszły dzikie zwierzęta i zaczęły starszyć wszystkich. Zjadały one całe uprawy i zaczęły porywać dzieci od swoich rodziców. To nie było dobre miejsce do życia i ludzie zaczęli zastanawiać się dokąd mogliby się udać.

Jedna z rodzin znalazła rozwiązanie. Zdecydowali się poszukać jedzenia na wzgórzach, gdzie nie było tak ciężko. Rosło tu mnóstwo krzaków pomiędzy pęknięciami w skałach, drzewa rosnące na stokach, króliki i ptaki, które chowały się w norach.

Pozostałe rodziny postanowiły dołączyć do nich, kiedy zobaczyły jak rosną ich dzieci i jaki spokój panuje wśród nich.

"Na wzgórzach dobrze się  mieszka" powiedział ojciec. "Powinniście przyjść tu również".

Wkrótce wszystkie rodziny opuściły płaskie równiny, by żyć na wzgórzach. Każda rodzina znalazła swoją jaskinię, gdzie było ciepło i bezpiecznie. Wkrótce każdy opowiadał, dlaczego wcześniej nie wpadli na ten pomysł by żyć na wzgórzach, gdzie dziki zwierzęta nie zjadają im zbiorów i nie porywają dzieci.

Dzieci dorastały na wzgórzach w przekonaniu, że nie ma lepszego miejsca do życia. Zaczęly wspinać się po skałach i nawet najmniejsze skakały między szczelinami nawet lepiej od królików skalnych. Były również najlepszymi wspinaczami na drzewa, w poszukiwaniu owoców i mogły przeskakiwać między gałęziami prawie tak dobrze jak małpy. Ludzie, którzy przechodzili obok nich mogli rozpoznać tylko po ubraniach i twarzach, że to ci sami ludzie, którzy żyli kiedyś w dolinie. 

Powoli zaczęly następować zmiany. Rodzice zauważyli, że ich dzieci mniej mówią, a kiedy porozumiewają się z sobą warczą i  chrząkają. Dorośli zauważyli tez, że ich nosy stały się większe i są bardziej owłosieni. Każdego razu, gdy patrzyli na siebie widzieli, że ich twarze zmieniają się coraz bardziej. Wkrótce spędzali więcej czasu na czworakach aniżeli na dwóch nogach i w ten sposób powstał nowy gatunek. Było to stworzenie, którego nigdy na świecie nie było i ludzie nazywali go pawianami. 

Przez jakiś czas pawiany żyły szczęśliwie. Przestali gonić króliki i zaczęli jeść korzenie z ziemi. Zapomnieli też jak się mówi i nikt nie wydawał innych dźwięków jak szczekanie czy chrząkanie. Ściągnęli z siebie resztki ubrań, które zniszczyły doszczętnie mrówki. Ich nogi i ramiona pokryły się całkowicie włosami. 

Wciąż pamiętali dni, kiedy byli ludźmi i czasami ich to martwiło. Kiedy patrzyli na swoje twarze widzieli, że ich nosy były teraz dużo większe i stały się one źródłem docinków. Każdy pawian śmiał się z wielkiego nosa swojego przyjaciela. Nie lubił jednak i wpadał w złość, gdy ktoś inny śmiał się z jego wielkiego nosa.

Kpiny były jednak zbyt wielkie tak, że nie mogli już żyć razem. Każda rodzina zamieszkała razem śmiejąc się z innych, z powodu wielkich nosów, ale nikt nie mógł się śmiać z ich. Dlatego pawiany żyją w małych grupkach i nigdy nie stworzyły pawianiego stada, tak jak ludzie i inne zwierzęta. 

"The baboons who went this way and that"  Alexadner McCall Smith

#bajka#afryka#zimbabwe#botswana#powstanie#pawiany


środa, 17 stycznia 2024

Bajka rumuńska

Fontanna, piec i bogini



Pewnego razu w małym domku w rumuńskiej wiosce żyła dziewczynka o imieniu Elena. Mieszkała ze swoim ojcem. Elena była bardzo miła i pracowita, ale po śmierci matki musiała zajmować się domem.

Po wielu latach ojciec Eleny ożenił się ponownie z kobietą, która miała córkę w podobnym wieku. Anca była leniwa i Elena musiała im usługiwać. Czyściła dom, rąbała drewno na opał, doglądała zwierzęta i robiła pranie. Nic jednak nie mogło zadowolić macochy. 

"Moje śniadanie jest zimne" marudziła od rana, spędzając cały poranek na zaplataniu włosów swej córki.

"Czy nazywasz to czystym?" mówiła, kiedy Elena próbowała wyczyścić błoto jakie naniosła Anca. 

"Bądź ostrożna gdy robisz pranie, musisz być delikatniejsza. Nie traktuj moich sukien jak swoich szmat" krzyczała, kiedy Elena robiła pranie.

Elena poczuła złość po słowach matki. Starała się najlepiej jak mogła. Odwróciła się do ojca i powiedziała: "Ojcze próbuję jak najlepiej. Czy Anca mogłaby zacząć pracować?"

"Anca robi wiele dla tej rodziny" powiedziała macocha. "Jest światłem, które lśni. Przestań marudzić".

Ojciec Eleny skurczył się tylko na krześle i nerwowo spoglądał na swoją żonę.

W tym momencie ogień zaczął przygasać. "Nie przyniosę drew na ogień" Elena powiedziała. "Anca teraz twoja kolej".

"Ja przyniosiłam ostatnio" odpowiedziała Anca.

"Nie, nie zrobiłaś tego" Elena krzyczała. "Nawet nie wiesz, gdzie leżą drwa".

"Przestań mówić, że Anca nic nie robi w domu" odkrzyknęła macocha.

"Jesteś dobrą dziewczyną Anca" odpowiedział na to ojciec.

Elena wyszła z domu trzaskając drzwiami.

"Nie troszczą się o mnie" pomyślała Elena. "Muszę znaleźć inne miejsce do życia".

Poszła więc na drogę. Szła tak przez jakiś czas, kiedy nagle zobaczyła fontannę, która była zablokowana przez suche liście. 

"Dziewczynko czy mogłabyś mi pomóc. Zapłacę ci później". powiedziała fontanna cieniutkim głosem. Elena nigdy nie widziała gadajacej fontanny, ale ponieważ była dobra pomogła jej. Schyliła się i usunęła wszystkie liście i wyczyściła fontannę tak, że lśniła. Piękna, czysta źródlana woda wytrysnęła i Elena wiedziała, że wykonała dobrą robotę.

Poszła dalej, aż znalazła stary piec, który miał mnóstwo dziur w sobie. 

"Proszę, czy możesz mnie naprawić?" zapytał piec. "Zapłacę ci później".

Elena wyczyściła stary piec i naprawiła wszystkie dziury. Potem poszła dalej ścieżką. Doszła do pięknej łąki pełnej cudnych dzikich kwiatów, gdzie mnóstwo owadów i ptaków latało zajętych zbieraniem nektaru. Stara kobieta spacerowała samym środkiem łaki. Pomachała do Eleny, kiedy ją zobaczyła. "Dziewczynko czego szukasz?" zapytała.

"Musiałam opuścić mój dom" powiedziała Elena smutno. "Moja macocha zmuszała mnie do pracy przez cały dzień i wychwalała za to swoją córkę Ancę. Nie boję się  ciężkiej pracy, ale chciałabym ją wykonywać, gdzieś gdzie mnie docenią".

Stara kobieta uśmiechnęła się. "Jestem boginią Natury i pomogę ci dzisiaj, mam nadzieję, że jutro zasłużysz na nagrodę. Zgadzasz się?"

Elena była zdziwniona ale się zgodziła. "Co chciałabyś abym uczyniła?"

Bogini wskazała na drzewa na krańcu łąki, gdzie stał mały kamienny domek. "W moim domu mam mnóstwo dzieci, którymi muszę się opiekować, ale dzisiaj muszę być tu na łące i w lesie. Potrzebuję cię byś umyła i nakarmiła moje dzieci i aby czekała na mnie kolacja po powrocie. Czy możesz to dla mnie zrobić?"

"Mogę" odpowiedziała Elena.

"Wspaniale" powiedziała bogini. "Dzieci powinny być tu za chwilę. Napełnij proszę wanne w ogrodzie i wtedy zawołaj je do siebie. Dziękuję Eleno". Odwróciła się i poszła na łąkę.

Elena pośpieszyła do domku i w ogrodzie zobaczyła ogromną wannę. Napełniła ją wodą, tak jak bogini powiedziała i zawołała "Dzieci! Czas na kąpiel!".

Rozbrzmiał grzmiący hałas i Elena była zdziwiona zobaczywszy smoki i dzikie stwory całe pokryte błotem.

"To są dzieci bogini?" Elena westchnęła.

Trzymała swoje nerwy na wodzy, gdy pierwszy smok wskoczył do wanny i czekał na namydlenie. Trwało to dłuższą chwilę z mnóstwem chlapania, ale wkrótce Elena wykąpała wszystkie potwory.

Następnie weszła do środka i ugotowała największe ciasto w swoim życiu. Bestie zjadły wszystko i z zadowoleniem mruczały. Kiedy wszyscy zjedli Elena ugotowała jeszcze jedno mniejsze ciasto dla bogini.

Kiedy bogini wróciła była bardzo zadowolona z tego co zobaczyła. "Pięknie się zaopiekowałaś moimi dziećmi Eleno" powiedziała. "Dziękuję ci! Idź teraz na górę i wybierz sobie jedną skrzynię. Weź ją do domu swego ojca. Obiecuję ci, że od tej pory będzie ci się wiodło lepiej. Musisz tylko otworzyć skrzynię w domu, proszę".

Elena wspieła się po schodach na górę i zobaczyła mnóstwo drewnianych skrzyń. Niektóre wyglądały pzepięknie i pokryte były kosztownościami. Elena nigdy nie przejmowała się takimi rzeczami, więc wzięła najbrzydszą, starą skrzynię. Podziękowała bogini i poszła z powrotem.

Po drodze poczuła się zmęczona, głodna i spragniona. Była tak zajęta przygotowaniem posiłku dla stworów, że sama zapomniała o jedzeniu i piciu.

Kiedy mijała stary piec, był on pełen smakowitych ciast. Piec poczęstował  Elenę, w podzięce za naprawę.

Następnie przechodziła koło fontanny. Na jej krawędzi stały dwa srebrne dzbany. Fontanna zaprosiła Elenę do wypicia wody z jej źródła, w zamian za wyczyszczenie fontanny. Elena nie była już spragniona.

Kiedy przybyła do domu jej ojciec przybiegł do niej. "Elena, tęskniłem za tobą!" zawołał. "Pragnąłem byś wróciła. Nie miałem racji, wiem, że ciężko pracujesz".

Elena przytuliła swego ojca. Wyjaśniła mu, gdzie była i co dostała od bogini. Razem otworzyli skrzynię i wyskoczyło z niej tuzin krów, owiec, świn i koni.

"Jesteśmy bogaci" zakrzyknął ojciec Eleny. "Dziękuję ci za twoją mądrą i ciężką pracę".

Macocha Eleny była wściekła za te wszystkie zwierzęta. Przestała mówić, bo nie mogła nigdy nic dobrego powiedzieć o swej pasierbicy.

"Phi, jeśli Elena mogła zdobyć tyle rzeczy to i ja też mogę" powiedziała Anca. "Tylko poczekajcie".

"Tak, masz rację Anca" powiedziała macocha, kiedy jej córka opuszczała dom. "Możesz zdobyć nawet więcej, zawsze to potrafiłaś".

Anca szła tą samą drogą. Przeszła obok fontanny, ale ją zignorowała. Nigdy nic nie czyściła w swoim życiu, więc nawet nie chciało jej się zaczynać.

Zignorowała również piec. Niczego w życiu nie naprawiała, bo była zbyt leniwa na to.

Na łące spotkała boginie, a ta dała jej to samo zadanie co Elenie. Anca nigdy nikogo nie kąpała wcześniej. Zrobiła zbyt gorącą wodę i wszystkie smoki i potworki poparzyły sie, kiedy chciały wejść do wanny. Jęczały z bólu i uciekły. 

Anca powiedziała "Dobrze, zostancie więc brudne".

Następnie poszła ugotować obiad, ale spaliła wszystko i nikt nie chciał tego zjeść. 

Kiedy bogini przyszła do domu, zobaczyła co Anca zrobiła. Tak jak i Elenie pozwoliła wybrać skrzynię z góry. Anca poszła i wzięła największą, najpiekniej wyglądającą skrzynię i zabrała ją uciekając przed boginią, aby ta nie zmieniła zdania.

Kiedy Anca przyszła do domu, jej matka powiedziała z dumą: "Oto moja cenna Anca, z prawdziwymi bogactwami".

Anca otworzyła skrzynię i wyleciał z niej ogromnych rozmiarów, trzygłowy, bardzo starszny smok zionący ogniem. Wygonił Ancę i jej matkę z domu i przegnał daleko. Nigdy nikt ich już nie widział, a Elena i jej ojciec żyli długo i szczęśliwie.

"The fountain, the oven and the goddess" from "Fantastic tales for fearless girls" by Anita Ganeri and Samantha Newman.

#bajka#rumunia#fontanna#piec#bogini#

poniedziałek, 15 stycznia 2024

Legenda walijska
Wielka Brytania

Odważny Gelert



Książe wyciągnął swoje nogi by ogrzać je przy palenisku. Jego syn spał w drewnianej kołysce. Jego pies myśliwski Gelert odpoczywał przy jego nogach. Życie było piękne i dobre dla tego księcia walijskiego.

"Jutro pojedziemy na polowanie Gelert" powiedział książę głaszcząc głowę psa.  Gelert popatrzył w oczy swego pana i zamachał ogonem.

Następnego dnia, kiedy czas było wyjeżdżać na polowanie, książę zawołał "Gelert! Gdzie jesteś?"

Gelert był jego ulubionym myśliwskim psem. Był to dar od samego króla. Gelert był przyjacielski i lojalny. Książę nigdy nie polował bez niego. Wołał go i wołał, ale nigdzie nie było śladu po psie.

Książę potrząsnął smutno głową i pojechał na polowanie, które bez Gelerta nie było tym samym.

Wracając do pałacu Gelert stał węsząc w powietrzu a jego uszy drżały. Zazwyczaj Gelert biegł do swego pana natychmiast, gdy usłyszał jego wołanie. Dziś jednak coś było nie tak. Gelert węszył wokoło. Czuł dziwny obcy zapach, niebezpieczny zapach. Nie należało to coś do zamku.

Gelert biegał od pokoju do pokoju, szukając tego zapachu, ale nigdzie nic nie było. Raz tylko zobaczył cień w rogu pokoju. Ale nagle  zniknęło.

Gelert poszedł z powrotem do pokoju swego pana. Popatrzył dookoła i zobaczył śpiącego w kołysce syna swego pana. Może Gelert się mylił. Położył się przy kominku i zasnął.

Nagle Gelert otworzył oczy. Zaczął węszyć. Tak, to był ten obcy zapach. Był w tym pokoju.

Po drugiej stronie pokoju stał ogromny wilk.  jego zęby były wyszczeżone, a oczy zwrócone ku kołysce.

Szybko jak błyskawica odważny Gelert wyskoczył w powietrze. Wylądował na grzbiecie wilka i wbił swoje zęby w jego ramiona.Wilk wydostał się z łap Gelerta. Pazury wilka rozcięły skórę psa i wyrzuciły go prosto na kołyskę, która  upadła z łoskotem. Wilk zaczęł zbliżać się do dziecka. Gelert skoczył i zderzył się z wilkiem. Gelert zatopił swoje zęby w karku wilka, który próbował uciec, ale nie mógł.

Kiedy książę powrócił do domu nie mógł uwierzyć swoim oczom. Kołyska leżała na boku i nigdzie nie było znaku dziecka. Kiedy książę zobaczył Gelerta całego w krwi, był pewien, że to pies zabił jego syna. Z wielką wściekłością książę podniósł miecz i wbił go w serce Gelerta. Pies umarł w nogach swego pana.

Wtedy właśnie książę usłyszał płacz dziecka. Pobiegł do drugiej strony łóżeczka. Znalazł tam syna bez żadnego zadrapania. Ukryty za kocem leżał ogromny wilk. Teraz książę wiedział, że popełnił pomyłkę.

Gelert nie zaatakował jego syna - on go ocalił przed wilkiem. Odważny Geleret. 

Książę uklęknął przed Gelertem. 

"Od tego dnia muszę mieć pewność, że  wszyscy dowiedzą się o twoim bohaterstwie i nie zapomną twego imienia".

Niedaleko zamku książę urzadził specialny grób dla Gelerta. Na nim położył ogromny kamień po to, aby wszyscy mogli go zobaczyć i zapamiętać Gelerta.

Dzisiaj ludzie podróżują z całego świata do Walii by zobaczyć grób i usłyszeć historię Gelerta Odważnego.



Estera lat 9

"Gelert the brave" by Damian Harvey and Janos Orban

#legenda#walia#wielkabrytania#odwaga#pies


sobota, 13 stycznia 2024

 Bajka turecka

Nauczyciel i świeczka



Pewnego dnia podczas bardzo ciężkiej zimy nauczyciel i jego  przyjaciele siedzieli w kawiarni dyskutując o pogodzie. Zwykła pogawędka dawała wiele chwil na przechwalanie się  i wkrótce nauczyciel wydął pierś i powiedział: "Może myślicie, że zima jest ostra. Jak dla mnie to nie jest ona taka zła. Kiedy byłem chłopcem w środku stycznia szedłem nad rzekę, wybijałem przerębel i kąpałem się w zimnej wodzie. Phi, ta zima wcale nie jest ostra".

To wyznanie było już zbyt przesadne dla wszystkich. Przyjaciele nauczyciela wymyślili mu więc wyzwanie. "Nauczycielu. Lubisz więc zimną pogodę. Sądzę, że mógłbyś zostać przez całą noc na zewnątrz bez żadnego ciepłego okrycia ani koca, ani niczego co by cię ogrzało?"

"Oczywiście" odpowiedział nauczyciel.

"Żadnego ognia, gorącej herbaty, koca czy płaszcza?". Inni nie dowierzali.

"Dobrze" powiedział jeden z ncih "zawżyjmy układ. Jeśli dziś w nocy zostaniesz na zewnątrz bez żadnej ciepłej rzeczy, która mogłaby cię ogrzać stawiamy ci obiad. Prawda, przyjaciele?"

"Z drugiej strony" kontynuował "jeśli użyjesz czegoś co by cię ogrzało wtedy ty zapraszasz na obiad. No i jak nauczycielu?"

"Dobrze, dobrze" odpowiedział nauczyciel.

Tego wieczoru przyjaciele nauczyciela patrzyli na niego ze swoich ciepłych domów, kiedy chodził w tę i z powrotem, patrząc na gwiazdy na niebie i oblizując po raz tysięczny zgrubiały z mrozu język. Kiedy miał się poddać zobaczył w oknie oddalonym o setki metrów świeczkę. Wpatrzył się w jej światło i poczuł jak krew rozgrzewa się w jego żyłach. To pozwoli mu przetrwać tę długą noc.

Następnego poranka przyjaciele nauczyciela wyszli na mroźne powietrze i byli zdumieni jego kondycją. "Więc nauczycielu jesteś pewien, że nic nie użyłeś by się ogrzać?" zapytali.

"Nic nie użyłem" odparł nauczyciel. "Tylko zobaczyłem świecę palącą się setki metrów stąd w oknie domu i to ocaliło mnie od zimna".

"Aha" odkrzyknęli "musisz nam postawić obiad, ponieważ ogrzałeś się świecą". Nauczyciel zaprosił więc ich na obiad do swojego domu. 

Cała grupa przybyła w odpowiednim czasie do domu nauczyciela, zasiadła w salonie i czekała na zachwycające zapachy unoszące się podczas gotowania. Niestety nikt z nich nie mógł poczuć, co dziś będzie serwowane. Nauczyciel też nie wchodził do kuchni i nie nadzorował gotującej się strawy. Po godzinie nie było znaku obiadu. W końcu jeden z nich zapytał się do nauczyciela o to spóźnienie.

"O moi przyjaciele, chodźcie i sprawdzcie sami czy obiad już gotowy" powiedział gospodarz i zaprowadził ich do kuchni. Znaleźli tam ogromny garnek zwisający z sufitu, a pod nim stała jedna jedyna świeca.

"Ale nauczycielu" powiedziali wszyscy "chyba nie spodziewasz się, że świeca ogrzeje ten garnek? W ten sposób obiad nigdy nie będzie gotowy?"

"O nie byłbym tego taki pewien" powiedział nauczyciel. " Jeśli świeca oddalona o setki metrów trzymała mnie w cieple przez całą noc, to i świeca oddalona o jeden metr od garnka powinna go ogrzać!"

"The hoca and the candle" "Turkish folk tales" by Barbara K. Walker

#bajka#turcja#nauczyciel#świeca


czwartek, 11 stycznia 2024

Bajka z Sudanu

Księżniczka, kupcy i bardzo niezwykła szafa.



Pewnego razu w Sudanie władał sułtan, który żył w luksusie, wspaniałym pałacu, z przepięknymi ogrodami, setkami służących i skrzyniami pełnymi złota. Sułtan nie był zbyt dobry w zarządzaniu pieniędzmi, tym zajmowała się jego żona. Mieli córkę o imieniu Amira, która była bardzo mądra i sprytna jak jej matka. 

Pewnego smutnego dnia, kiedy Amira miała około dwudziestu lat, żona sułtana zachorowała i umarła. Sułtan był zrozpaczony. W ogromnej desperacji opłakiwał swoją żonę zamknięty w swoim pokoju. Pałac popadał w ruinę, ogród zarosnął chwastami. Co gorsze sułtan zaczął wydawać pieniądze i żyć tak jakby nie było jutra. W końcu wydał wszystkie pieniądze, które leżały w skrzyniach.

Sułtan posiadał jeszcze bardzo wielką skrzynię pełną złotych sztabek, o których przypomniał sobie, kiedy wszystkie oszczędności zostały wydane. Na całe szczęście Amira patrzyła swojemu ojcu na ręce i kiedy on otwierał skrzynię sekretnie wyjmowała jedną sztabkę i zakopywała w ziemi. Po pewnym czasie skrzynia ze sztabkami była pusta. Ponieważ pałac potrzebował pieniędzy na jedzenie i opłacenie służących Amira wykopała swoje sztabki i zaniosła je na targ.

Amira poszła prosto do najbogatszego kupca w mieście i zapytała go, ile jest warta taka sztabka złota. Kupiec był tak zaślepiony urodą księżniczki, że zakochał się w niej.

"Piękna księżniczko" powiedział. "Jeśli zechcesz być moją żoną zapłacę dwukrotną cenę za tę sztabkę".

Amira nie chciała wychodzić za mąż i nie chciała by ktoś ją kupił jako żonę. Odmówiła natychmiast, ale kiedy chciała swoją sztabkę z powrotem kupiec udawał, że nie wie o co jej chodzi.

Amira zła poszła więc do następnego kupca. Opowiedziała mu co się stało i poprosiła o pomoc w odebraniu sztabki. Niestety ku jej nieszczęściu, ten drugi kupiec również zakochał się w księżniczce.

"Piękna księżniczko" powiedział. "Jeśli zgodzisz się być moją żoną to zapłacę ci cztery razy więcej niż jest ona warta".

To samo wydarzyło się z trzecim kupcem. I z czwartym. Amira nie mogła już wytrzymać i skryła się w cieniu drzewa. Kiedy tak siedziała podeszła do nie stara kobieta.

"Dlaczego wyglądasz tak smutno księżniczko?" zapytała. "Jest zbyt ładny dzień by się smucić".

Amira opowiedziała jej  historię o sztabkach złota i o tym jak kupcy z nią rozmawiali, jakby była obiektem na sprzedaż.

"Muszą ponieść lekcję" powiedziała stara kobieta. "I ja wiem jak to zrobić. Chętnie ci pomogę, jeśli dasz mi połowę z twoich sztabek".

"Dam ci je, jeśli tylko pomożesz mi je odzyskać" zgodziła się Amira.

"Słuchaj więc uważnie" zaczęła kobieta i opowiedziała Amirze, co należy zrobić by ukarać kupców.

Kiedy Amira wróciła do pałacu zawołała stolarza i kazała mu zbudować wielką szafę z czterema drzwiami. Każde z drzwi szafy musiały wystarczyć by zmieścić w nich jedną osobę. Stolarz nigdy jeszcze nie wykonywał takiej pracy, więc pracował w dzień i nocy. Po tygodniu zamontował ją w pokoju gościnnym Amiry.

Kiedy szafa była gotowa Amira wybrała się na targ i poszła prosto do pierwszego kupca.

"Dobry panie, prosze zwróć mi moją sztabkę" powiedziała. "To jedyna rzecz, która należy do mojego ojca sułtana".

"Zwrócę ci ją moja księżniczko" odpowiedział kupiec. "Zaakceptuj tylko moją ofertę i zgódź się zostać moją żoną, wtedy podwoję stawkę za sztabkę".

"Zgadzam się" powiedziała Amira. "Ale nie ma czasu do stracenia. Przyjdź jutro do pałacu w południe i poczekaj na mnie w pokoju gościnnym".

"Będę tam" odpowiedział kupiec i wręczył Amirze sztabkę i podwójną jej wartość.

Zachwycona Amira poszła do drugiego kupca.

"Drogi panie" powiedziała. "Czy mógłbyś coś dla mnie zrobić? Odbierz moją sztabkę od twojego przyjaciela i przynieś mi ją. To jedyna rzecz jaka nam została".

"Z chęcią przyniosę ci sztabkę i dam ci dwie moje, jeśli tylko zostaniesz moją żoną" opowiedział kupiec.

"Zgadzam się" odpowiedziała Amira. "Ale nie mamy czasu do stracenia. Przyjdź jutro do pałacu kilka minut po południu i poczekaj na mnie w pokoju gościnnym".

Tańcząc z radości kupiec dał Amirze dwie sztabki złota i obiecał być na czas. Wtedy Amira poszła do trzeciego kupca i to samo stało się co poprzednio. Oddał jej dwie sztabki złota a ona obiecała mu małżeństwo. Powiedziała mu, aby przyszedł do pałacu kilka minut po drugim kupcu. Na końcu odwiedziła czwartego kupca i zaaranżowała spotkanie kilka minut po trzecim kupcu.

Z dziewięcioma złotymi sztabkami Amira powróciła do pałacu. Oddała złoto ojcu, a on uśmiechnął się do swojej mądrej córki.

"Twoja mama byłaby bardzo dumna z ciebie" powiedział. Zwołał swoich ministrów na spotkanie i zaczął wydawać rozkazy by naprawić dom i ogród.

Zanim sułtan odszedł Amira poprosiła go o pomoc. Miał ukryć się w sąsiednim pokoju i za każdym razem, gdy ktoś wejdzie do pokoju zapukać do drzwi.

Następnego dnia dokładnie w południe do pałacu przyszedł pierwszy kupiec. Amira przywitała go ciepło, tak że kupiec nie mógł uwierzyć swojemu szczęściu. Podziwiał właśnie nową szafę księżniczki, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.

"Szybko musisz się ukryć. Mój ojciec nigdy nie zaakcetuje naszego małżeństwa" powiedziała Amira. Podeszła do szafy i otworzyła pierwsze drzwi. Kupiec wszedł do środka. Wtedy właśnie Amira zamknęła drzwi na klucz i włożyła go do swojej kieszeni.

Kilka minut po południu przyszedł drugi kupiec. Usiadł wygodnie, gdy nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi.

"Musimy unikać mojego ojca dopóki się nie ożenimy, bo on nie chce zaakceptować małżeństwa" powiedziała Amira. "Proszę ukryj się w szafie". Otworzyła drugie drzwi i ukryła tam kupca, po  czym zamknęła je na klucz. Włożyła go do swojej kieszeni.

Ta sama rzecz zdarzyła się z trzecim i czwartym kupcem. Kiedy wszyscy czterej kupcy byli zamknięci w środku szafy Amira rozkazała zabrać ją do domu aukcyjnego na sprzedaż. Tam spotkała swojego przyjaciela z dzieciństwa, sułtana z sąsiedniego królestwa, który ofiarował najwyższą cenę za szafę. Amira była bardzo szczęśliwa, że ją sprzedała, ale chciała jeszcze rozmówić się z sułtanem.

"Drogi sułtanie" powiedziała. "Jeśli obiecasz nie gniewać się na to co zobaczysz w szafie, sprzedam ci ją".

"Zgadzam się" powiedział sułtan i Amira wręczyła mu klucze.

Sułtan zamierzał zabrać szafę do domu, ale ciekawość zwyciężyła. Przy ogromnym tłumie otworzył pierwsze drzwi i znalazł pierwszego kupca wściekłego i czerwonego na twarzy. Potem otworzył drugie drzwi, trzecie i czwarte, aż wszyscy kupcy zostali uwolnieni. Tłum wiwatował i pękał ze śmiechu, a kupcy byli zażenowiani.

"Powiedz mi księżniczko" zapytał sułtan. "Jak to się stało, że zamknęłaś czterech kupców w szafie? To najsprytniejsza rzecz jaką widziałem!"

Więc Amira opowiedziała wszystko o złotych sztabkach i jak kupcy próbowali oszukać ją, by się z nią ożenić. Odwróciła się do kupców i powiedziała: "Próbowaliście mnie kupić, więc na koniec ja sprzedałam was. Chyba wam wystarczy". 

Oddała kupcom taką samą liczbę sztabek, jak te za które chcieli ją kupić. Wszyscy skruszeni poszli do domów i nikt w królewstwie nie próbował nigdy oszukać mądrej księżniczki Amiry.

"The princess, the merchants, and the very unusual cupcoard" from "Fantastic tales for fearless girls" by Anita Ganeri and Samantha Newman.

#bajka#sudan#księżniczka#kupiec#szafa



wtorek, 9 stycznia 2024

Bajka z Meksyku

Królik i krab



Dawno temu Królik i Krab byli dobrymi przyjaciółmi. 

Pewnego dnia postanowili zasadzić marchewkę.

"Ja zasieję nasiona" powiedział Królik. 

"A ja je podleję" powiedział Krab.

Wkrótce marchewka była gotowa do zebrania. Królik wykopał marchewkę a Krab ściał jej nać. 

W ten sposób powstała mała górka marchewki i większa góra naci.

Królik próbował oszukać Kraba. 

"Mam pewną myśl" powiedział do Kraba. "Ty możesz wziąć tą większą górę, a ja wezmę tę mniejszą".

Ale Krab był mądry.

"Nie Króliku" powiedział. "Wtedy ty będziesz miał całą marchewkę".

"Zróbmy więc wyścig" powiedział Królik. "Ten który zwycięży zabierze całą marchewkę. Przegrany będzie miał nać".

"Dobrze" powiedział Krab.

Królik był bardzo uradowany.

"Potrafię biegać bardzo szybko" pomyślał. "Krab jest zbyt wolny by mnie pobić".

"Biegam szybciej od ciebie" Królik powiedział do Kraba. "Zacznę więc bieg dziesięć kroków za tobą". 

"Dobrze" powiedział Krab. "To prawda, jesteś znacznie szybszy ode mnie".

Byli gotowi, aby zacząć wyścig. Krab stanął na lini startu.

"Do startu, gotowi, start!" krzyknął.

Królik biegł szybko i wkrótce wyprzedził Kraba.

Królik biegł i biegł. Nie widział nigdzie Kraba.

"Wygram ten wyścig" pomyślał.

Ale sprytny Krab trzymał się króliczego ogonka swoimi kleszczami.

Królik podbiegł do stosu marchewki. Krab wskoczył na nią.

"Jestem pierwszy" powiedział Krab. "Wygrałem wyścig".

"O nie" powiedział Królik. "Oszukałeś mnie".

W ten sposób Królik przegrał wyścig, a Krab zjadł całą marchewkę.

"The rabbit and the crab" by Amelia Marshall and Roman Dia#bajka#meksyk#królik#krab#wyścig



Bajka chińska Wielka powódź Dawno, dawno temu żyła sobie wdowa, która miała dziecko. A chłopiec miał dobre serce i  wszyscy go kochali. Pe...