czwartek, 28 listopada 2024

Legenda Niemiecka

Noc świętego Andrzeja



W Niemczech powszechnie uważa się, że w noc św. Andrzeja, w noc św. Tomasza oraz w noc Bożego Narodzenia i Nowego Roku dziewczyna ma moc zapraszania i spotkania się ze swoim przyszłym kochankiem. Stół ma być nakryty dla dwóch osób, uważając jednak, aby nie było na nim widelców. Wszystko, co kochanek zostawia po sobie, musi być starannie zachowane, ponieważ wtedy wraca do tej, która to ma i kocha ją namiętnie. Przedmiot ten musiał być jednak starannie ukryty przed jego wzrokiem, gdyż w przeciwnym razie przypomniałby sobie tortury nadludzkiej władzy, jakie znosił tej nocy, uświadomiłby sobie zaklęcia, których używano, a to doprowadziłoby do fatalnych skutków.

Pewna piękna panna w Austrii starała się pewnego razu o północy, po odprawieniu niezbędnych ceremonii, ujrzeć swego kochanka, na co zjawił się szewc ze sztyletem w ręku, rzucił w nią i zniknął. Podniosła sztylet, którym w nią rzucił, i schowała go do kufra.

Niedługo potem szewc odwiedził ją, zabiegał o jej względy i ożenił się z nią. Kilka lat po ślubie zdarzyło jej się pójść pewnej niedzieli około godziny nieszporów do kufra w poszukiwaniu czegoś, czego potrzebowałaby do pracy następnego dnia. Gdy otworzyła wieko, podszedł do niej mąż i nalegał, żeby do niego zajrzeć. Trzymała go z daleka, aż w końcu odepchnął ją i zobaczył swój dawno zaginiony sztylet. Natychmiast ją chwycił i zapytał, w jaki sposób go zdobyła, ponieważ zgubił go w bardzo szczególnym momencie. W swym strachu i przerażeniu nie miała siły wymyślić żadnej wymówki, więc oświadczyła prawdę, że był to ten sam sztylet, który zostawił za sobą tej nocy, kiedy zmusiła go, by się jej ukazał. Wtedy jej mąż wpadł we wściekłość i rzekł straszliwym głosem - 

— A więc to ty przysporzyłeś mi tej nocy straszliwego nieszczęścia?

To powiedziawszy, wbił sztylet w jej serce.

"St. Andrew's Night" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/German_folktale_30.html#gsc.tab=0

#legenda#niemcy#noc#andrzejki#


wtorek, 26 listopada 2024

Bajka walijska
z Wielkiej Brytanii

Szczęście Ellen



Ellen była grzeczną i mądrą dziewczyną. Pewnej niedzieli przechodziła obok rowu w miasteczku w północnej Walii, kiedy znalazła miediany pieniążek. Od tego dnia Ellen w każde niedzielne popołudnie przechodziła obok tego samego kanału ściekowego i zawsze znajdowała jeden mały pieniądz. Była ostrożną dziewczyną i miała w zwyczaju gromadzić pieniądze.

Pewnego dnia jej stara matka znalazła stos monet i chciała wiedzieć, skąd je ma.

Ellen powiedziała jej, ale potem choć przez wiele lat przechodziła obok rynsztoka, nigdy nie znalazła więcej miedziaka.

"Ellen's luck" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/Welsh_folktale_13.html#gsc.tab=0

#bajka#walia#wielkabrytania#szczęście#ellen#

niedziela, 24 listopada 2024

Bajka indyjska

Zepsuty dzban



W pewnym miejscu żył bramin, któremu na imię było Svabhavak_ri_pa_n_a, co znaczy "urodzony skąpiec". Żebrząc, zebrał pewną ilość ryżu, a po zjedzeniu posiłku napełnił garnek tym, co mu zostało. Powiesił garnek na kołku na ścianie, postawił pod nim kanapę i patrząc na niego uważnie przez całą noc, pomyślał: "Ach, ten garnek jest  pełen ryżu. Otóż, gdyby nastał głód, zarobiłbym na tym sto rupii. Za to kupię kilka kóz. Co sześć miesięcy będą rodziły im się młode i w ten sposób będę miał całe stado kóz. Potem kupię krowy. Jak tylko się ocielą, sprzedam cielęta. Potem kupię bawoły i klacze. Gdy klacze się wyźrebią, będę miał dużo koni; a kiedy je sprzedam, mnóstwo złota. Za to złoto dostanę dom z czterema pokojami. A potem do mego domu przyjdzie bramin i da mi swoją piękną córkę z dużym posagiem. Będzie miała syna, a ja będę go nazywał Somasarman. Kiedy będzie duży usiądę z książką na tyłach stajni, a kiedy będę czytał, chłopiec zobaczy mnie, zeskoczy z kolan matki i podbiegnie do mnie, by tańczyć na moich kolanach. Zbliży się zbyt blisko kopyta konia, a ja pełen gniewu zawołam do żony: "Weź dziecko; Weź go! Ale ona, zajęta jakimiś pracami domowymi, nie słyszy mnie. Potem wstaję i daję jej takiego kopniaka nogą. Gdy tak myślał, kopnął nogą i rozbił garnek. Cały ryż spadł na niego i pokrył sie białym pyłem. Dlatego mówi się: "Ten, kto snuje głupie plany na przyszłość, będzie cały biały, jak ojciec Somasarmana".
"The broken pot" from https://www.worldoftales.com/Asian_folktales/Indian_folktale_5.html#gsc.tab=0

#bajka#indie#zepsuty#dzban#

ilustracja Piotr lat 12


piątek, 22 listopada 2024

 Legenda szwedzka

Finn, olbrzym i katedra w Lund



W mieście Lund, siedzibie pierwszego arcybiskupstwa w całej Skandynawii, stoi okazała romańska katedra, z dużą, piękną kryptą pod chórem. Uważa się, że katedra nigdy nie została ukończona, ponieważ brakowuje czegoś w jej konstrukcji. Mówi się, o tym w ten sposób:

Kiedy św. Wawrzyniec przybył do Lund, aby głosić Ewangelię, zapragnął zbudować kościół. Nie wiedział jednak, w jaki sposób ma zdobyć pieniądze, aby tego dokonać.

Kiedy tak się zastanawiał, podszedł do niego olbrzym i zaproponował, że zbuduje kościół pod warunkiem, że św. Wawrzyniec powie mu jego imię, zanim kościół zostanie ukończony. Gdyby jednak św. Wawrzyniec nie był w stanie tego uczynić, olbrzym miał otrzymać albo słońce, albo księżyc, albo oczy św. Wawrzyńca. Święty zgodził się na jego propozycję.

Budowa kościoła posuwała się szybko naprzód i wkrótce była prawie ukończona. Święty Wawrzyniec z żalem myślał o tym co ma się stać, gdyż nie znał imienia olbrzyma. Nie cieszył się z utraty wzroku, który miał się wkrótce wydarzyć. Zdarzyło się, że gdy szedł poza miasto, bardzo zaniepokojony o wynik sprawy, zmęczył się i usiadł na wzgórzu, aby odpocząć. Gdy tak siedział, usłyszał płacz dziecka na wzgórzu i kobiecy głos, który śpiewał:

"Śpij, śpij, moje kochane, jutro będzie tu twój ojciec, Finn. Wtedy słońce i księżyc będziesz miał z nieba do zabawy, albo oczy Świętego Wawrzyńca".

Kiedy św. Wawrzyniec usłyszał to, był bardzo szczęśliwy, znał bowiem już imię olbrzyma. Szybko pobiegł z powrotem do miasta i poszedł do kościoła. Olbrzym siedział tam na dachu, właśnie kładąc ostatni kamień na miejscu, gdy w tej samej chwili święty zawołał:

"Finn, Finn, uważaj, jak wkładasz kamień!"

Wtedy olbrzym odrzucił od niego kamień, pełen wściekłości, powiedział, że kościół nigdy nie powinien być skończony, po czym zniknął. Od tamtej pory w kościele zawsze czegoś brakowało.

Inni mówią, że olbrzym i jego żona rzucili się do krypty w swoim gniewie i każdy z nich, chwytając kolumnę, chciał zburzyć kościół. Zostali oni zamienieni w kamień i można ich zobaczyć do dnia dzisiejszego stojących obok kolumn, których się chwycili.

"Finn, the Giant, and the Minster of Lund" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/Swedish_folktale_3.html#gsc.tab=0

#legenda#szwecja#katedra#finn#olbrzym#lund#

(Na zdjęciu katedra w Wells, Anglia)

środa, 20 listopada 2024

Bajka angielska
Wielka Brytania

Syn Adama



Pewnego dnia pewien mężczyzna pracował w polu. Było bardzo gorąco, a on kopał. Po jakimś czasie zatrzymał się, by odpocząć i wytrzeć twarz. Był bardzo zły, że musi tak ciężko pracować tylko z powodu grzechu Adama. Skarżył się więc gorzko i powiedział kilka bardzo ostrych słów o swoim praocju.

Zdarzyło się, że jego pan usłyszał go i zapytał: "Dlaczego obwiniasz Adama? Postąpiłbyś tak samo jak Adam, gdybyś był na jego miejscu".

— "Nie, nie zrobiłbym" — odparł mężczyzna. — "Wiedziałbym lepiej".

— "No cóż, spróbujmy"— powiedział jego pan. –"Przyjdź do mnie w porze obiadowej".

Gdy nadszedł  czas obiadu, zjawił się ten człowiek, a jego pan zaprowadził go do pokoju, gdzie stół zastawiony był wszelkiego rodzaju dobrami. A on powiedział: "Teraz możesz jeść tyle, ile chcesz, z każdej potrawy na stole. Proszę cię nie dotykaj tylko przykrytego naczynia na środku, dopóki nie wrócę". To powiedziawszy wyszedł z pokoju i zostawił tam mężczyznę samego.

Mężczyzna usiadł więc, poczęstował się sam, zjadł trochę tego dania i trochę tamtego, i dobrze się bawił. Ale po chwili, gdy jego pan nie wracał, zaczął patrzeć na przykryte naczynie i zastanawiać się, co się w nim znajduje. Zastanawiał się coraz bardziej i mówił do siebie: "To musi być coś bardzo miłego. Dlaczego nie miałbym po prostu na to spojrzeć? Nie tknę tego. Nie ma nic złego w samym podglądaniu". W końcu nie mógł się już dłużej powstrzymywać i uniósł nieco pokrywę. Nic jednak nie widział. Potem podniósł go jeszcze bardziej i wyskoczyła z niego mysz. Mężczyzna próbował ją złapać, ale ona uciekła i zeskoczyła ze stołu, a on pobiegł za nim. Wpadł najpierw w jeden kąt, a potem, gdy myślał, że ją złapał, w drugi, pod stół i po całym pokoju. A człowiek tak stukał, podskakując, uderzając i biegając dookoła za myszą, próbując ją złapać, że w końcu wszedł jego pan.

"Nigdy więcej nie obwiniaj Adama, mój człowieku!"

"A Son of Adam" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/English_folktale_67.html#gsc.tab=0

#bajka#anglia#wielkabrytania#syn#adam#grzech#

poniedziałek, 18 listopada 2024

Bajka arabska

Rybak i Dżin



Wiele lat temu żył sobie stary rybak. Pomimo tego, że był już stary ciągle pracował ciężko, aby zarobić pieniądze na jedzenie dla swojej żony i dzieci. Każdego ranka wychodził z domu i szedł łowić ryby.

Pewnego poranka rybak wstał o świcie zabrał swoją sieć i poszedł w dół na plażę.Kiedy doszedł do wybrzeża wyrzucił swą sieć tak daleko jak tylko potrafił. Wylądowała w wodzie z wielkim pluskiem. 

"Mam nadzieję, że złapię coś dobrego do jedzenia" - powiedział.

Ale kiedy wyciągnął sieć na brzeg, niestety była pusta. Rybak potrząsnął smutno głową i zarzucił sieć jeszcze raz.

"Mam nadzieję, że tym razem coś złapię" - powiedział.

Kiedy wyciągał ją z powrotem poczuł, że jest cięższa. 

"Teraz jestem pewien, że coś złapałem" - zakrzyknął.

Niestety, kiedy sieć została wyciągnięta na brzeg, okazało sie, że jest pełna muszli i błota. 

Stary rybak poczuł sie bardzo zmęczony. Był już gotowy sie poddać, ale przypomniał sobie swoją żonę i dzieci w domu.

"Spróbuję jeszcze raz" - postanowił.

Rybak tym razem rzucił swoją sieć jeszcze dalej niż poprzednio. Tym razem użył całej swojej siły, aby wyciągnąć ja z powrotem. 

Kiedy popatrzył do sieci ujrzał w niej coś. Nie była to niestety ryba. Wyglądało to jak butelka.

"To może być warte jakiś pieniądz" - pomyślał rybak.

Butelka była bardzo ciężka.

"Ciekawe co jest w środku?" - powiedział rybak.

Potrząsnął butelką, ale nie wydała żadnego dźwięku.

Rybak użył swojego noża aby podważyć wieko. Kiedy odwrócił butelkę do góry dnem nic z niej nie wypadło.

"To dziwne" - powiedział.

Nagle gęsty dym zaczął wydobywać się ze środka butelki. Stary rybak stał i patrzył jak dym rozprzestrzenia się na piasek i morze. Dym zaczął przybierac ogromny kształt. Rybak przerażony stał i patrzył jak pojawił się przed nim gigantyczny dżin. 

"To ty otworzyłeś butelkę" - zaryczał dżin - "więc musisz umrzeć".

Rybak był bardzo przestraszony, ale też odważny.

"Dlaczego chcesz mnie zabić?" - zapytał.

"Ponieważ jesteś za późno" - powiedział dżin.

"Byłem tu więziony przez setki lat. Prze pierwsze sto lat chciałem dać za wolność złoto i srebro. Przez następne sto lat spełniłbym trzy życzenia. Ale potem byłem zły i zdecydowałem, że ktokolwiek mnie uwolni musi zginąć". 

Stary rybak miał jednak pewny pomysł. 

"Nie wierzę Ci" - powiedział do dżina. "Jak tak olbrzymi dżin mógł być uwięziony w tak małej butelce?"

Dżin zaryczał z wściekłością.

"Jak możesz mi zadawać takie pytanie!"

"Pokaż mi" powiedział rybak. "Wtedy będziesz mógł zrobić ze mną cokolwiek chcesz".

"Dobrze!" - odpowiedział dżin.

Rybak obserwował jak dżin zmienia się w wirujący obłok dymu. Wtedy dym zaczął się kurczyć w butelce. 

"Proszę". - powiedział dżin. "Jestem w butelce. Czy teraz wierzysz, że byłem wieźniem w małej butelce?"

Rybak nie odpowiedział. Szybko włożył zatyczkę do butelki i nigdy więcej jej nie otworzył.

"The fisherman and the genie" by Damian Harvey and Tika and Taka Bobokhidze. 

#bajka#arabska#rybak#dżin#

sobota, 16 listopada 2024

Bajka z Wielkiej Brytanii
Angielska

Srocze gniazdo



Dawno, dawno temu, kiedy świnie mówiły rymami

  A małpy żuły tytoń,

  A kury zażywały tabakę, żeby były twarde,

  A kaczki kwakały, kwakały, kwakały, O!

Wszystkie ptaki przylatywały do sroki i prosiły ją, aby nauczyła je budować gniazda. Sroka jest bowiem najmądrzejszym ptakiem ze wszystkich w budowaniu gniazd. Zebrała więc wokół siebie wszystkich  i zaczęła im pokazywać, jak to się robi. Przede wszystkim wzięła trochę błota i zrobiła z niego coś w rodzaju okrągłego ciasta.

"Och, tak to się robi" rzekł drozd. I odleciał, odtąd tak właśnie drozdy budują swoje gniazda.

Potem sroka wzięła kilka gałązek i ułożyła je w błocie.

"Teraz już wszystko wiem" powiedział kos i odleciał. I tak kosy zakładają gniazda do dziś.

Następnie sroka nałożyła kolejną warstwę błota na gałązki.

"Och, to oczywiste" powiedziała mądra sowa i odleciała. I od tego czasu sowy nigdy nie założyły lepszych gniazd.

Następnie sroka wzięła kilka gałązek i owinęła je wokół siebie.

"Właśnie to!" rzekł wróbel i odleciał. Tak więc wróble do dziś budują raczej niechlujne gniazda.

Potem sroka wzięła trochę piór i innych rzeczy i bardzo wygodnie wyłożyła nimi gniazdo.

"To mi odpowiada" zawołał szpak i odleciał. A bardzo wygodne gniazda mają szpaki.

I tak to trwało, każdy ptak zabierał ze sobą jakąś wiedzę o tym, jak budować gniazda, ale żaden z nich nie czekał do końca. Tymczasem sroka pracowała i pracowała bez ustanku, spoglądając w górę, aż jedynym ptakiem, który pozostał, była turkawka, która przez cały czas nie zwracała na nic uwagi, tylko powtarzała swój głupi okrzyk: "Weź dwa, weź dwa-o-o-o".

W końcu sroka usłyszała to w chwili, gdy układała gałązkę w poprzek.

Powiedziała więc: "Jeden wystarczy".

Ale turkawka ciągle powtarzała: "Weź dwa, weź dwa-o-o-o".

Wtedy sroka się rozzłościła i powiedziała: "Wystarczy jeden, mówię ci".

Mimo to turkawka wołała: "Weź dwa, weź dwa-o-o-o".

W końcu sroka podniosła wzrok i nie zobaczyła w pobliżu nikogo prócz głupiej turkawki, a potem wpadła w gniew, odleciała i odmówiła mówienia ptakom, jak znowu budować gniazda. I dlatego różne ptaki budują swoje gniazda w różny sposób.

"The magpie's nest" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/English_folktale_36.html#gsc.tab=0

#bajka#wielkabrytania#anglia#gniazdo#sroka#


czwartek, 14 listopada 2024

Bajka ukraińska

Wróbel i krzak



Pewnego razu wróbel przyleciał do krzaku i powiedział: "Mały krzaczku, daj pobujać się dobremu małemu wróbelkowi". – "Nie zrobię tego!" powiedział mały krzaczek. Wtedy wróbel rozgniewał się, poszedł do kozła i powiedział: "Koźle, koźle, poskub krzak, krzak nie chce dać małemu wróbelkowi  pochuśtać się". – "Nie chcę!" powiedziała koza. – Wtedy wróbel poszedł do wilka i powiedział: "Wilku, wilku, zjedz kozę, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać dobremu małemu wróblowi pochuśtać się". – "Nie zrobię tego!" powiedział wilk. – Wtedy wróbel poszedł do ludzi i powiedział: "Dobrzy ludzie, zabijcie wilka, wilk nie chce zjeść kozy, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać dobremu małemu wróblowi pochuśtać się". – "Nie zrobimy tego!" – odpowiedzieli ludzie. – Wtedy wróbel poszedł do Tatarów i powiedział: "Tatarzy, Tatarzy, zabijcie ludzi, którzy wilka nie chcą zabić,  który kozy nie zje, krzak nie da pobujać dobremu wróblowi". Lecz Tatarzy rzekli: "Nie będziemy zabijać ludu!", a lud rzekł:"Nie zabijemy wilka!", a wilk powiedział: "Nie zjem kozy!", a koza powiedziała: "Nie będę skubać krzaka!", a krzak powiedział: "Nie dam pohuśtać się dobremu małemu wróblowi". — "Idź!" rzekł krzak, "do ognia, bo Tatarzy nie zabiją ludzi, i lud nie zabije wilka, i wilk nie zje kozy, i koza nie będzie skubać krzaka, a krzak nie da pobujać się drogiemu wróblowi". – Ale ogień też powiedział: "Nie zrobię tego!" "Idź do wody" – powiedział. – Wrócił więc wróbel do wody i powiedział: "Chodź wodo, ugasić ogień, ogień nie chce spalić Tatarów, Tatarzy nie chcą zabijać ludzi, ludzie nie chcą zabijać wilków, wilk nie chce jeść kozy, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać pobujać się dobremu małemu wróblowi". – Ale woda też powiedziała: "Nie zrobię tego!" Wróbel poszedł więc do wołu i rzekł:"Wole, wole, wypij wodę, bo woda nie chce ugasić ognia, ogień nie chce spalić Tatarów, Tatarzy nie chcą zabijać ludzi, ludzie nie chcą zabić wilka, wilk nie chce zjeść kozy, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać pochuśtać się małemu wróblowi." – "Nie chcę!" odparł wół. – Wtedy wróbel podszedł do siekiery i powiedział: – Siekiero, siekiero drzewcowa, uderz wołu, wół nie chce pić wody, woda nie  chce ugasić ognia, ogień nie chce spalić Tatarów, Tatarzy nie chcą zabijać ludzi, ludzie nie chcą zabijać wilka, wilk nie chce zjeść kozy, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać małemu wróblowi pochuśtać się. – "Nie chcę!" powiedział topór. – Wróbel poszedł więc do robaków i powiedział: – Robaki, robaki, gryźcie siekierę, siekiera nie chce uderzyć wołu, wół nie chce pić wody, woda nie chce ugasić ognia, ogień nie chce spalić Tatarów, Tatarzy nie chcą zabijać ludzi, ludzie nie chcą zabić wilka, wilk nie chce zjeśc kozy, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać pochuśtać się małemu wróblowi.– "Nie zrobimy tego!" powiedziały robaki. – Wtedy wróbel poszedł do kury i powiedział: "Kuro, kuro, dziobij robaki, robaki nie chcą gryźć siekiery, siekiera nie chce uderzyć wołu, wół nie chce pić wody, woda nie chce ugasić ognia, ogień nie chce spalić Tatarów, Tatarzy nie chcą zabijać ludzi, ludzie nie chcą zabić wilka, wilk nie chce zjeść kozy, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać małemu wróblowi pochustać się". — "Nie chcę!" powiedziała kura, "ale idź do krogulca" – Wróbel poszedł więc do krogulca i powiedział: "Chodź, krogulcze, chwyć kurę, kura nie chce dziobać robaków, robaki nie chcą gryźć siekiery, siekiera nie chce uderzyć wołu, wół nie chce pić wody, woda nie chce ugasić ognia, ogień nie chce spalić Tatarów, Tatarzy nie chcą zabijać ludzi, ludzie nie chcą zabć wilka, wilk nie chce zjeść kozy, koza nie chce skubać krzaka, krzak nie chce dać małemu wróblowi pochuśtać się".

Wtedy krogulec-jastrząb zaczął chwytać kurę, kura zaczęła dziobać robaki, robaki zaczęły gryźć siekierę, siekiera zaczęła bić wołu, wół zaczął pić wodę, woda zaczęła gasić ogień, ogień zaczął palić Tatarów, Tatarzy zaczęli zabijać lud,  Ludzie zaczęli zabijać wilka, wilk zaczął zjadać kozę, koza zaczęła skubać krzak, a krzak krzyknął:

"Huśtaj się, huśtaj się, huś...taj!

Mały dobry wróbelku, weź się pochuśtaj!"

"The Sparrow and the Bush" from https://www.worldoftales.com/European_folktales/Ukrainian_folktale_9.html#gsc.tab=0

#bajka#ukraina#wróbel#krzak#


wtorek, 12 listopada 2024

Bajka z Nigerii

Kobieta, małpa i dziecko



Okun był jednym z niewolników króla Archibonga i mieszkał na farmie w pobliżu Calabaru. Był myśliwym i zabijał byki i antylopy oraz wiele małp. Skóry suszył na słońcu, a gdy były już odpowiednio wyprawione, sprzedawał je na rynku. Skóry małp były używane do wyrobu bębnów, a skóry antylop do mat służących do siedzenia. Mięso, po tym jak zostało dobrze uwędzone na ogniu z drewna, również sprzedawał, ale nie zarabiał wiele pieniędzy.

Okun ożenił się z niewolnicą z domu księcia o imieniu Nkoyo. Zapłacił niewielki posag, zabrał żonę do swojego gospodarstwa, gdzie w porze suchej urodziła syna. Około czterech miesięcy po narodzinach dziecka, Nkoyo zabrała je na farmę, gdy jej mąż był na polowaniu. Umieściła chłopca pod cieniem drzewem i zabrała się do swojej pracy. Polegała ona  na oczyszczaniu terenu pod bataty, które miały zostać posadzone na dwa miesiące przed deszczami. Codziennie, gdy matka pracowała, z lasu przychodziła wielka małpa i bawiła się z małym chłopcem. Trzymała go w ramionach i wnosiła na drzewo, a kiedy Nkoyo kończyła pracę, przynosiła mu dziecko z powrotem. Myśliwy o imieniu Edem Effiong, który od dawna był zakochany w Nkoyo, ale ona nie chciała mieć z nim nic wspólnego, ponieważ bardzo kochała swojego męża. Kiedy urodziła dziecko, Effiong Edem był bardzo zazdrosny i spotkawszy ją pewnego dnia na farmie bez dziecka, zapytał: "Gdzie jest twoje dziecko?" A ona odpowiedziała, że wielka małpa wzięła go na drzewo i opiekuje się nim. Kiedy Effiong Edem zobaczył, że małpa jest duża, postanowił powiedzieć o tym mężowi Nkoyo. Następnego dnia powiedział Okunowi Archibongowi, że widział jego żonę w lesie z wielką małpą. Na początku Okun nie chciał w to uwierzyć, ale myśliwy powiedział mu, żeby poszedł z nim i zobaczył to na własne oczy. Okun  postanowił zabić małpę. Następnego dnia poszedł z drugim myśliwym na farmę i zobaczył małpę wspinającą się na drzewo z jego synem. Bardzo ostrożnie wycelował i zranił małpę. Była ona tak wściekła, a jego siła była tak wielka, że rozerwał dziecko na strzępy i rzucił je na ziemię. To rozwścieczyło Okuna, że widząc stojącą w pobliżu żonę, również ją zastrzelił. Następnie pobiegł do domu i opowiedział królowi Archibongowi, co się stało. Król ten był bardzo odważny i lubił walczyć. Natychmiast wezwał wszystkich swoich wojowników. Kiedy był już w pełni przygotowany, wysłał posłańca, aby powiadomił księcia, co się stało. Książę bardzo się rozgniewał i odesłał posłańca do króla Archibonga z informacją, że musi wysłać do niego myśliwego, aby mógł go zabić w dowolny sposób. Archibong odmówił i powiedział, że wolałby walczyć. Następnie Książę zebrał swoich ludzi i obie strony spotkały się i walczyły na rynku. Trzydziestu ludzi zostało zabitych z ludzi księcia, a dwudziestu zginęło po stronie Archibonga. Było też wielu rannych. Król Archibong miał przewagę w walce i odparł księcia. Kiedy walka przybrała na sile, inni wodzowie wysłali wszystkich ludzi Egbo z bębnami i przerwali walkę, a następnego dnia został osądzony w domu Egbo. Król Archibong został uznany za winnego i nakazano mu zapłacić  księciu sześć tysięcy prętów. Odmówił zapłacenia tej sumy  i powiedział, że wolałby walczyć dalej, ale nie miał nic przeciwko zapłaceniu miastu sześciu tysięcy prętów, ponieważ Egbos zadecydowali o sprawie. Już mieli rozpocząć walkę na nowo, gdy cały kraj powstał i oświadczył, że nie będzie więcej walczyć, ponieważ Archibong powiedział księciu, że śmierć kobiety nie była tak naprawdę winą jego niewolnika Okuna , ale Effionga Edema, który złożył fałszywy raport. Gdy książę to usłyszał, zgodził się pozostawić całą sprawę do rozstrzygnięcia wodzom, a Effiong Edem został wezwany, aby zajął jego miejsce na kamieniu. Został osądzony i uznany za winnego, a dwóch Egbos wyszło uzbrojonych w tnące bicze i wymierzyło mu dwieście batów w gołe plecy, a następnie odcięło mu głowę i wysłało ją do księcia. Od tamtego czasu aż do chwili obecnej wszystkie małpy boją się istot ludzkich. Egbos uchwalili również prawo, zgodnie z którym wódz nie powinien pozwalać jednemu ze swoich mężczyzn, niewolników, na poślubienie niewolnicy z innego domu, ponieważ prawdopodobnie doprowadziłoby to do bójek.

"The Woman, the Ape, and the Child" from https://www.worldoftales.com/African_folktales/Nigerian_folktale_10.html#gsc.tab=0

#bajka#nigeria#kobieta#dziecko#małpa#


piątek, 8 listopada 2024

Bajka z Filipin

Agatowe drzewo



Wiele, wiele lat temu Tinguian wybrał się pewnego dnia w góry na polowanie. W towarzystwie swojego wiernego psa piął w górę zbocza. Zatrzymywał się tylko tam, gdzie trzeba było przeciąć sobie drogę przez dżunglę. A pies biegał tu i tam, szukając ofiary w gęstych zaroślach.

Szedł dalej, nie widząc żadnej zwierzyny, a potem, gdy był już prawie na szczycie najwyższej góry, pies wydał z siebie ostry skowyt i z zarośli wyskoczył piękny jeleń. Włócznia mężczyzny przebiła bok zwierzęcia. Przez chwilę czekał, ale jeleń nie upadł. Biegł za nim z ogromną prędkością, a chwilę później jeleń wpadł w dziurę , a mężczyzna i pies ruszyli za nim w pościg.

W niewielkiej odległości od wejścia jaskinia otwierała się na przestronne pomieszczenia i zanim się zorientował, mężczyzna zabłądził. W oddali usłyszał ujadanie psa i bez wachania ruszył w tym kierunku.

Podążając za dźwiękiem, długo chodził od jednego nieznanego pokoju do drugiego, potykając się w ciemnościach i uderzając o kamienne ściany, a potem nagle jego wyciągnięte ręce chwyciły małe drzewo, na którym rosły jagody.

Zdumiony, że w tym ciemnym miejscu coś rośnie, odłamał gałąź, a gdy to zrobił, krzew zaczął mówić w dziwnym języku. Przerażony mężczyzna pobiegł w kierunku, w którym ostatni raz słyszał psa. Chwilę później znalazł się pod gołym niebem nad brzegiem rzeki Abra, z martwym jeleniem u stóp.

Kiedy przyjrzał się gałązce, którą wciąż trzymał w ręku, ku swemu wielkiemu zdziwieniu zauważył, że były to paciorki z agatu o wielkiej wartości. Zapakowawszy jelenia na grzbiet, pospieszył do domu, gdzie opowiedział swoją cudowną historię.

Widok pięknych paciorków przekonał ludzi, że mówił prawdę i wielu mężczyzn natychmiast wróciło z nim, aby zabezpieczyć drzewo.

Ich wyprawa nie zakończyła się jednak sukcesem, gdyż zanim dotarli na miejsce, zły duch zabrał drzewo. Na ścianach jaskini zostawił dziwne rzeźby, które można zobaczyć do dnia dzisiejszego.

"The Tree with the Agate Beads" from https://www.worldoftales.com/Asian_folktales/Filipino_folktale_12.html#gsc.tab=0

#bajka#filipiny#drzewo#agat#

środa, 6 listopada 2024

Bajka japońska

Ryba na ratunek



Dawno, dawno temu było sobie małe dziecko, którego ojciec był japońskim ambasadorem na dworze chińskim, a matka była Chinką. Kiedy to dziecko było niemowlęciem, ambasador musiał wrócić do Japonii. Rzekł więc do swojej żony: "Przysięgam, że będę o tobie pamiętał i  będę ci wysyłał listy przez ambasadora, który mnie zastąpi. A co się tyczy naszego dziecka, wyślę kogoś, żeby je przywiózł do mnie, jak tylko zostanie odstawione od piersi". To powiedziawszy, odszedł.

Przychodziły kolejni ambasadorowie, ale nigdy nie było listu od męża Japończyka do żony Chinki. W końcu, zmęczona czekaniem i żałobą, wzięła chłopca za rękę i odprowadziła go na brzeg morza, a na jego szyi zawiesiła tabliczkę z napisem: "Dziecko japońskiego ambasadora". Potem wrzuciła go do morza w kierunku Japonii, pewna, że ojcowskiej więzi nie da się zerwać i że w związku z tym ojciec i dziecko na pewno się jeszcze spotkają.

Pewnego dnia, gdy były ambasador, ojciec, przechodził przez plażę Naniwa (gdzie później zbudowano miasto Osaka), zobaczył coś białego unoszącego się na morzu, wyglądającego jak mała wyspa. Gdy to coś podpłynęło bliżej  zobaczył, że to dziecko. Zdumiony, zatrzymał konia i znów mu się przyjrzał. Unoszący się w powietrzu obiekt zbliżał się coraz bardziej. W końcu z doskonałą wyrazistością ujrzano go jako pięknego, ślicznego chłopca w wieku około czterech lat, który pchany był przez fale.

Jeszcze bliższe oględziny wykazały, że chłopiec jechał na grzbiecie ogromnej ryby. Gdy dziwny jeździec zsiadł z konia na brzegu, ambasador rozkazał swoim sługom, aby podeszli do młodzieńca i go mu przyprowadzili. Na jego szyi wisiała etykieta, na której widniał napis: "Dziecko japońskiego ambasadora". Wykrzyknął — "to musi być moje dziecko, którego matka, rozgniewana, że nie otrzymała ode mnie listów, musiała wrzucić do morza. Teraz, dzięki nierozerwalnej więzi łączącej rodziców i dzieci, dotarł do mnie bezpiecznie, jadąc na grzbiecie ryby. Od tej pory wziął je na ręce i pielęgnował z największą miłością.

Opiece następnego poselstwa, które udało się na dwór chiński, powierzył list do swojej żony, w którym poinformował ją o wszystkich szczegółach. Ona zaś była przekonana, że dziecko nie żyje, cieszyła się z jego cudownego ocalenia.

Dziecko wyrosło na mężczyznę, którego pismo było piękne. Został uratowany przez rybę, więc nadano mu imię "Fishsave".

"Fishsave" from https://www.worldoftales.com/Asian_folktales/Japanese_folktale_3.html#gsc.tab=0

#bajka#japonia#ryba#ratunek#


poniedziałek, 4 listopada 2024

Legenda chińska

Dziewczyna z głową konia  albo Bogini jedwabników



W dawnych wiekach żył sobie stary człowiek, który wyruszył w podróż. W domu nie pozostał nikt oprócz jego jedynej córki i białego ogiera. Córka karmiła konia dzień po dniu, ale czuła się samotna i tęskniła za ojcem.

Zdarzyło się więc, że pewnego dnia powiedziała żartobliwie do konia: "Jeśli przyprowadzisz do mnie mojego ojca, to się z tobą ożenię!"

Gdy tylko koń to usłyszał, wyrwał się i uciekł. Biegł, aż dotarł do miejsca, gdzie był jej ojciec. Kiedy jej ojciec zobaczył konia, był mile zaskoczony, złapał go i usiadł na jego grzbiecie. Koń zawrócił w stronę, którą przyszedł, rżąc bez przerwy.

"Co się stało z koniem?" – pomyślał ojciec. "Coś musiało pójść nie tak w domu!" Puścił więc wodze i pojechał z powrotem. I karmił konia hojnie ale koń nic nie jadł, a gdy zobaczył dziewczynę, rzucił się na nią kopytami i próbował ją ugryźć. To zdziwiło bardzo ojca. Wypytywał o to swoją córkę, a ona powiedziała mu prawdę.

"Nie wolno ci nikomu o tym mówić ani słowa"— odezwał się ojciec. Zdjął kuszę, zastrzelił konia i powiesił skórę na podwórzu, aby wyschła. Potem znów wyruszył w podróż.

Pewnego dnia jego córka wyszła na spacer z sąsiadką. Kiedy weszły na podwórze, popchnęła nogą końską skórę i powiedziała: "Jakże nierozsądnym zwierzęciem byłeś – chciałeś poślubić człowieka!"

Zanim jednak skończyła mówić, końska skóra poruszyła się, podniosła, owinęła się wokół dziewczyny i uciekła.

Przerażona towarzyszka pobiegła do domu do swego ojca i opowiedziała mu, co się stało. Sąsiedzi szukali dziewczyny wszędzie, ale nie mogli jej znaleźć.

W końcu, w kilka dni później, ujrzeli dziewczynę wiszącą na gałęziach drzewa, wciąż owiniętą w końską skórę. I stopniowo zamieniła się w jedwabnika i tkała kokon. Nici, które przędła, były mocne i grube. Jej koleżanka zdjęła kokon i pozwoliła jej się z niego wysunąć. 

Ale krewni dziewczyny bardzo za nią tęsknili. Pewnego dnia ukazała się więc im, jadąc w chmurach na koniu, a za nią wielkie towarzystwo i powiedziała: "W niebie powierzono mi zadanie czuwania nad wzrostem jedwabników. Nie musicie już za mną tęsknić!" Zbudowali więc świątynie dla niej w jej ojczyźnie i co roku, w porze jedwabników, składano jej ofiary i błagano ją o ochronę. Stała sie boginią jedwabników, a znana jest również jako dziewczyna z Głową Konia.

ilustracja Piotr lat 12

"The Girl with the Horse's Head or the Silkworm Goddess" from https://www.worldoftales.com/Asian_folktales/Chinese_Folktale_36.html#gsc.tab=0

#legenda#chiny#dziewczyna#głowa#koń#bogini#jedwabniki#




sobota, 2 listopada 2024

Bajka brazylijska

Jak czarne stało się białe



Często słyszy się powiedzenie, że nie można uczynić czarnego białym, a białego czarnym. Dawno, dawno temu powiedziałem coś o tym mojej brazylijskiej mamie, a ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem. —" O, tak, można" — odparła. "Zdarzyło się to raz i nikt nie wie,czy może się to powtórzyć. 

Dawno, dawno temu żyła sobie mała staruszka, która mieszkała ze swoim małym czarnym synkiem. Kobieta ta nie zawsze mieszkała sama. Była kiedyś matką trzech pięknych córek, najpiękniejszych panien w całym kraju. Były tak cudne, że zwróciły na siebie uwagę złej wróżki, która mieszkała w zaczarowanym zamku w pobliżu, a była ona bardzo zazdrosna. Za pomocą magii związała je w workach, które można było otworzyć tylko poprzez spalenie nad ogniem zbudowanym z magicznego drewna. Staruszka i jej mały synek długo i pilnie szukali magicznego drewna, ale nie byli w stanie go znaleźć.

Było to okropne uczucie, gdy córki zamykano w magicznych workach. Mała staruszka zgarbiła się i osłabła w poszukiwaniu magicznego drewna. Gdyby nie mały chłopiec, poddałaby się całkowicie. Chłopiec był zawsze wesoły i pewny, że uda im się znaleźć magiczne drewno.

Pewnego dnia staruszka wzięła na głowę swój duży dzban z wodą i zaniosła go do strumienia, aby go napełnić. Był tak ciężki, że nie mogła go podnieść nawet z pomocą małego czarnego chłopca. Tak się złożyło, że trzech pięknie wyglądających cavalheiros przejeżdżało konno. Wysłała chłopca, aby zapytał ich, czy mogą jej pomóc. Powiedzieli, że nie mogą niestety przystanąć. Mała staruszka była bardzo zła. Nie wiedziała, że są w drodze do magicznego zamku.

Gdyby ta małą kobiecina wiedziała wszystko o trzech cavalheiros, nie byłaby zła. Zamiast tego chciałaby im pomóc. Trzej cavalheiros byli bardzo dobrzy i mądrzy. Gdy dotarli do zaczarowanego zamku, wróżka zaprowadziła ich do łóżek. Każde łóżko oznaczyła świecą. Nikt przedtem nie był na tyle mądry, by zdmuchnąć te świece. Ci cavalheiros zdmuchiwali świece, co odebrało wróżce władzę nad nimi. Udało im się uciec z pałacu. Kiedy zła wróżka przyszła, aby włożyć ich do swoich magicznych worków, zastała łóżka puste.

Trzej cavalheiros wzięli konie i pojechali z powrotem tą samą drogą, którą przybyli. Zatrzymali się w małym sklepiku na rogu, który był prowadzony przez dobrą wróżkę, i kupili popiół o wartości jednego vintemu, sól o wartości jednego vintemu i szpilki o wartości jednego vintemu.

Po jakimś czasie trzej cavalheiros zbliżyli się do domu małej staruszki . Była ona wciąż na nich zła.Gdy zobaczyła, że nadchodzą, zaczęła rzucać w nich kamieniami. Oczywiście, było to bardzo głupie posunięcie.

Kiedy trzej cavalheiros zobaczyli, co się dzieje i byli bardzo zaskoczeni. Zupełnie zapomnieli o małym czarnym chłopcu i o małej staruszce, która poprosiła ich o pomoc. Kiedy zobaczyli ją idącą z kamieniami, pomyśleli, że musi to być zła wróżka w postaci małej starej kobiety.

Cavalheiro, który miał w kieszeni popiół o wartości jednego vintema, rzucił nim w nią. Zapadła noc. Mała staruszka tak samo podeszła do niego ze swoimi kamieniami.

Cavalheiro, który miał w kieszeni sól o wartości jednego vintemu, rzucił nią w nią. Natychmiast między trzema cavalheiros a małą staruszką pojawiło się morze słonej wody. Mała staruszka podeszła do niego ze swoimi kamieniami.

Cavalheiro, który miał w kieszeni szpilki o wartości jednego vintema, rzucił nimi w nią. Natychmiast między małą staruszką a trzema cavalheiros wyrósł z ziemi, wysoki, ciernisty żywopłot.

Drobna staruszka była zbyt rozgniewana, by myśleć jasno. Gdyby nie była tak wściekła, od razu wiedziałaby, że to musi być magiczne drewno. Mały chłopiec miał jedak więcej przytomności umysłu. Pośpieszył zebrać gałęzie, mimo że ciernie rozdzierały mu ręce. Wkrótce zebrał wielki stos drewna, podobny do tych, które robią na ulicach, aby spalić się w noc festa.

Mała staruszka zobaczyła, co robi i pobiegła po magiczne worki, w których uwięzione były jej córki. Położyli worki na stosie magicznego drewna i rozpalili ogień. Rozległ się wielki hałas podobny do grzmotu. Z trzech magicznych worków wyskoczyły trzy piękne dziewczyny, które dzięki cudowi  zachowały się w nich żywe.

Drobna staruszka i jej trzy piękne córki odwróciły się, by podziękować małemu czarnemu chłopcu za to, co zrobił. Mały chłopiec nie był już czarny. Stał się biały.

Trzej cavalheiros ożenili się z trzema pięknymi dziewicami, a mały chłopiec, który był teraz biały, wyrósł na największego cavalheiro ze wszystkich.

"How Black Became White" from https://www.worldoftales.com/South_American_folktales/South_American_Folktale_19.html#gsc.tab=0

#bajka#brazylia#czarne#białe#magia#drzewo#


Bajka chińska Wielka powódź Dawno, dawno temu żyła sobie wdowa, która miała dziecko. A chłopiec miał dobre serce i  wszyscy go kochali. Pe...